Na porannej wycieczce zobyczyliśmy millipede. W języku polskim nazywany dwuparzec.
Miejsce to poświęcone jest wolnym rozmowom na temat wycieczek do Afryki. Afryka Południowa staje się coraz bardziej popularniesza wśród turystów z Polski. Poruszymy tutaj tematy wycieczek i podróży do Afryki nie wspominane na stronach biur podróży.
Friday 30 December 2011
Wednesday 28 December 2011
Pieszy szlak Alexandria w Addo
Wycieczki do Algoa Bay są sporadyczne.
Tylko od czasu do czasu zarząd Parku Narodowego Addo Słoni organizuje zwiedzanie Birds Island. Jest to bardziej ze względu na pogodę niż bezpieczeństwo ptaków. Dwudniowy Alexandria Hiking Trail jest bardziej pewny, i uważany jest ta najkorzystniejszy sposób zwiedzania pięknego wybrzeża Parku Narodowego Addo Słoni. Ten 36 kilometrowy szlak rozpoczyna się w chatach Langebos należących do SANParks w przepięknej sekcji Woody Cape, niedaleko miasteczka Alexandria.
Trasa szlaku biegnie przez gęste lasy pełne olbrzymich drzew pełne zielonych papug turakowatych,
przy odrobinie szczęścia spotkasz ptaki Narina Trogon (Apaloderma narina). Musisz zabrać ze sobą prowiant, wyżywienie nie jest wliczone w cenę.
Szlak wiedzie przez fragment wybrzeża uważanego przez wielu turystów za jeden z najpiękniejszych na świecie. Wysokie klify z piaskowca i kształtne wydmy pisakowe płynnie komponujące się z lesistymi wzgórzami i zawsze wzburzonym Oceanem Atlantyckim.
Na noc piesi turyści zatrzymują się w chatach Woody Cape wyposażonych tylko w niezbędne udogodnienia, ale za to ze wspaniałym widokiem na Birds Island i Algoa Bay, gdzie zawsze zobaczysz delfiny i wieloryby. Następnego dnia droga wiedzie przez wydmy piaskowe, wyglądające podobnie do Pustyni Namib. Ważne jest żeby wyruszyć wcześnie rano, żeby uniknąć palącego bezlitośnie słońca. Ostatnią sekcją szlaku jest przejście przez cienisty las.
Osoby, które nie chcą albo nie są w stanie uczestniczyć w pieszej wędrówce, mogą zatrzymać się w chatach Langebos i wybrać się na krótsze wycieczki po lesie, plażach i wydmach.
Dzięki tym wszystkim atrakcjom, jest to jeden z najpiękniejszych szlaków pieszych w RPA.
Tylko od czasu do czasu zarząd Parku Narodowego Addo Słoni organizuje zwiedzanie Birds Island. Jest to bardziej ze względu na pogodę niż bezpieczeństwo ptaków. Dwudniowy Alexandria Hiking Trail jest bardziej pewny, i uważany jest ta najkorzystniejszy sposób zwiedzania pięknego wybrzeża Parku Narodowego Addo Słoni. Ten 36 kilometrowy szlak rozpoczyna się w chatach Langebos należących do SANParks w przepięknej sekcji Woody Cape, niedaleko miasteczka Alexandria.
Trasa szlaku biegnie przez gęste lasy pełne olbrzymich drzew pełne zielonych papug turakowatych,
przy odrobinie szczęścia spotkasz ptaki Narina Trogon (Apaloderma narina). Musisz zabrać ze sobą prowiant, wyżywienie nie jest wliczone w cenę.
Szlak wiedzie przez fragment wybrzeża uważanego przez wielu turystów za jeden z najpiękniejszych na świecie. Wysokie klify z piaskowca i kształtne wydmy pisakowe płynnie komponujące się z lesistymi wzgórzami i zawsze wzburzonym Oceanem Atlantyckim.
Na noc piesi turyści zatrzymują się w chatach Woody Cape wyposażonych tylko w niezbędne udogodnienia, ale za to ze wspaniałym widokiem na Birds Island i Algoa Bay, gdzie zawsze zobaczysz delfiny i wieloryby. Następnego dnia droga wiedzie przez wydmy piaskowe, wyglądające podobnie do Pustyni Namib. Ważne jest żeby wyruszyć wcześnie rano, żeby uniknąć palącego bezlitośnie słońca. Ostatnią sekcją szlaku jest przejście przez cienisty las.
Osoby, które nie chcą albo nie są w stanie uczestniczyć w pieszej wędrówce, mogą zatrzymać się w chatach Langebos i wybrać się na krótsze wycieczki po lesie, plażach i wydmach.
Dzięki tym wszystkim atrakcjom, jest to jeden z najpiękniejszych szlaków pieszych w RPA.
Wednesday 21 December 2011
Plan wycieczki ośmiodniowej do RPA
Dzień 1 i 2,
Spotkanie uczestników w hali odlotów lotniska im. F. Chopina w Warszawie, odprawa biletowo – bagażowa. Następnie wylot do Afryki. Przylot do Johanesburga. Transfer do hotelu, zakwaterowanie, czas na odświeżenie się i krótki relaks. Po esencjonalnej kawie zwiedzanie Johanesburga: przejazd ulicą Vilakazi Street, jedyną ulicą w świecie, na której obok siebie mieszkało dwóch laureatów Nagrody Nobla (krótki przystanek przy domach Nelsona Mandeli i Desmonda Tutu), pomnik Hectora Pietersona i kościół Regina Mundi z witrażami od Jolanty Kwaśniewskiej. Lunch w shebeen (lokalnej tawernie). W dalszej części "Chinatown" i "Second Italy" oraz nowoczesne centrum miasta z 50 piętrowym Carlton Center i wieżą Hillbrow Tower. Nie można poznać Johanesburga i zrozumieć RPA nie odwiedzając dzielnicy Newtown i nie spacerując legendarną już trasą Heritage Trail, zaglądając do licznych muzeów, teatrów, galerii i klubów jazzowych, nie wspominając o restauracjach. Wieczorem wspólna uroczysta kolacja powitalna w jednej z nich. Johanesbur oferuje różnorodną i bardzo smaczną kuchnię. Po kolacji powrót do hotelu, a dla chętnych wycieczka na dzielnicę rozrywki "Little Lagos".
Dzień 3,
Bardzo wczesny wyjazd w kierunku gór Magaliesberg, miejsca z którego startują balony w panoramiczny lot nad wstająca do życia południową Afryką. Powolne dryfowanie balonem przez chłodne poranne powietrze ma w sobie niezapomniany, magiczny urok. Wyobraźmy sobie malownicze afrykańskie krajobrazy i zwierzęta, wyłaniające się w kolorowych promieniach wschodzącego słońca. To jak w powieściach Juliusza Verne... Po godzinnym locie i miękkim ładowaniu na gości czekać Bedzie afrykańskie śniadanie w formie pikniku i lampka champagne'a. Po tak pięknie rozpoczętym dniu grupa wyruszy w drogę do Parku Krugera Trasą Panoramiczną. Pierwszy przystanek to miasteczko poszukiwaczy złota Pilgrim's Rest, gdzie odkryte były pierwsze złoża złota w RPA. Miasteczko jest żywym skansenem z epoki pionierów i poszukiwaczy złota z wielu autentycznymi domami, restauracjami i hotelami oraz kilku nowymi budynkami odtworzonymi według zachowanych rysunków i zdjęć. Drugi przystanek to Boże Okno, które zawdzięcza swoją nazwę wspaniałej panoramie na rozciągającą się 700m poniżej równinę Lowveld, przechodzącą przez Park Krugera aż do Mozambiku. Zatrzymamy się również przy największych wodospadach w tym rejonie: Lisbon i Berlin. Następnie przejeżdżamy wzdłuż kanionu rzeki Blyde, oglądając Bourke’s Luck Potholes (spektakularne, wyrzeźbione w skale przez wodę cylindryczne formacje koryta rzeki Blyde) oraz 3 przedziwne, okrągłe góry – Three Rondavels. Kolacja w formie braai’a, tradycyjnego afrykańskiego grill’a i rozmowy o czekającym nas jutrzejszym safari. Lampka pysznego południowoafrykańskiego wina i odgłosy dzikich zwierząt uruchomią wyobraźnię. Nocleg w Graskop.
Dzień 4,
Całodzienne safari fotograficzne w poszukiwaniu słynnej “Wielkiej Piątki Afryki” czyli: lwa, słonia, lamparta, bawoła i nosorożca czarnego. Park Krugera jest największym w Afryce naturalnym rezerwatem zwierząt, którego powierzchnia przekracza 2 mln hektarów. Żyje tu prawie 150 gatunków ssaków i ponad 500 gatunków ptaków. Park Krugera został założony w 1898 roku i otwarty dla zwiedzających od roku 1927. Jest największym rezerwatem narodowym kraju i obfituje w największe na świecie bogactwo gatunków
dzikich zwierząt i roślin. Park rozciąga się na przestrzeni 352 km, od rzeki Limpopo (na północy) do Krokodylej Rzeki (na południu). Jego szerokość wynosi średnio 60 do 90 km.
Obszar parku obejmuje ok. 20 tysięcy km² i jest podzielony na 16 wyodrębnionych obszarów, zgodnie z typem występującej na nich roślinności. W ostatnich latach został znacznie powiększony o tereny po stronie Mozambiku. W południe przerwa na odpoczynek i lunch w jednym z obozów na terenie parku. Po lunchu kontynuacja safari. Wieczorem kolacja i nocleg w luksusowej Lodge.
Dzień 5,
Po śniadaniu powrót do Johannesburga, transfer na lotnisko i przelot liniami wewnętrznymi do Kapsztadu. Kapsztad od dawna plasuje się w pierwszej dziesiątce światowej pod względem gościnności i piękna. Sławę tą zawdzięcza dzięki otaczającym skalistym szczytom, białym plażom, wspaniałym restauracjom, dogodnym miejscom do surfingu i młodym wielorybom rodzącym się na wiosnę. W Kapsztadzie panuje swoista kultura kawiarniana, centrum miasta tętni życiem, a każdy rodzaj poglądów jest tutaj tolerowany i zawsze jest tutaj "Ta Góra", czyli dzikie serce w środku metropolii gdzie możesz odpocząć od codziennych obowiązków. Po wylądowaniu przejazd do hotelu i zakwaterowanie. Po krótkie regeneracji wyjście na zwiedzanie miasta. Zobaczymy m.in. Fort (Castle of Good Hope), Ratusz (City Hall), Budynek Parlamentu i Ogrody (Gardens), krótka wizyta na Pchlim Targu położonym na Greenmarket Square. Następnie wizyta w Akwarium Dwóch Oceanów (Two Oceans Aquarium) na Waterfront i zwiedzanie Waterfront. Wieczorem kolacja w wybranej restauracji, a dla chętnych wyjście do klubu/dyskoteki. Dzień 6, Po śniadaniu wjazd gondolą kolei linowych lub trekking na Górę Stołową (Table Mountain), jeden z siedmiu cudów świata. Ta niezwykła góra jest symbolem Kapsztadu od chwili powstania miasta. Na przestrzeni wieków wygląd góry nie zmienił się, jednak zmieniło się jej znaczenie dla mieszkających tam ludzi. Dla żeglarzy była zbawieniem od wzburzonych sztormami wód oceanów, a dla więźniów politycznych z wyspy Robben symbolem wolności. Jak już nasycimy się wspaniałym widokiem na Przylądek Dobrej Nadziei usłyszymy majestatyczny głos silników BMW. Na spotkanie grupy wyjedzie 15 zabytkowych motocykli z koszem tej szlachetnej i legendarnej marki. Takimi motocyklami eksplorowano podczas II Wojny Światowej kontynent afrykański. Zaczyna się niespotykane nigdzie indziej safari szlakiem winnic, motocyklowa ucieczka do spokoju i czaru “starego świata”, gdzie atmosfera relaksu jest podkreślona smakiem najlepszych win regionu. W dwóch wybranych zjemy lunch i kolację. Podczas kolacji proponujemy wspólne gotowanie Potjiekos. Po pełnym wrażeń dniu powrót do hotelu, a dla chętnych Cape Town by night.
Dzień 7,
Po śniadaniu całodniowa wycieczka na Przylądek Dobrej Nadziei (Cape of Good Hope). Po drodze przejazd przez ekskluzywne, plażowe dzielnice Kapsztadu - Camps Bay, Clifton Beach oraz Bantry Bay w drodze do Hout Bay. W Hout Bay rejs statkiem do Duiker Island – aby zobaczyć kolonię fok. Następnie przejazd widokową trasą Chapman’s Peak ( uzależnione od warunków drogowych i otwarcia trasy ). Wjazd do Narodowego Parku, wizyta na Punkcie Przylądkowym (Cape Point) i na Przylądku Dobrej Nadziei (Cape of Good Hope). W drodze powrotnej do Kapsztadu lunchu w jednej z najlepszych restauracji w okolicy, słynącej owoców morza i wizyta na Plaży Pingwinów (Boulder’s Beach). Następnie wizyta w szlifierni kamieni półszlachetnych. Powrót do Kapsztadu przez Muizenberg - najstarsze miasto zbudowane nad Fałszywą Zatoką (False Bay). Wieczorem kolacja w wybranej restauracji i ostatnie chwile w Kapsztadzie. Dzień 8,
Po śniadaniu przelot do Johansburga i dalej do Warszawy.
Spotkanie uczestników w hali odlotów lotniska im. F. Chopina w Warszawie, odprawa biletowo – bagażowa. Następnie wylot do Afryki. Przylot do Johanesburga. Transfer do hotelu, zakwaterowanie, czas na odświeżenie się i krótki relaks. Po esencjonalnej kawie zwiedzanie Johanesburga: przejazd ulicą Vilakazi Street, jedyną ulicą w świecie, na której obok siebie mieszkało dwóch laureatów Nagrody Nobla (krótki przystanek przy domach Nelsona Mandeli i Desmonda Tutu), pomnik Hectora Pietersona i kościół Regina Mundi z witrażami od Jolanty Kwaśniewskiej. Lunch w shebeen (lokalnej tawernie). W dalszej części "Chinatown" i "Second Italy" oraz nowoczesne centrum miasta z 50 piętrowym Carlton Center i wieżą Hillbrow Tower. Nie można poznać Johanesburga i zrozumieć RPA nie odwiedzając dzielnicy Newtown i nie spacerując legendarną już trasą Heritage Trail, zaglądając do licznych muzeów, teatrów, galerii i klubów jazzowych, nie wspominając o restauracjach. Wieczorem wspólna uroczysta kolacja powitalna w jednej z nich. Johanesbur oferuje różnorodną i bardzo smaczną kuchnię. Po kolacji powrót do hotelu, a dla chętnych wycieczka na dzielnicę rozrywki "Little Lagos".
Dzień 3,
Bardzo wczesny wyjazd w kierunku gór Magaliesberg, miejsca z którego startują balony w panoramiczny lot nad wstająca do życia południową Afryką. Powolne dryfowanie balonem przez chłodne poranne powietrze ma w sobie niezapomniany, magiczny urok. Wyobraźmy sobie malownicze afrykańskie krajobrazy i zwierzęta, wyłaniające się w kolorowych promieniach wschodzącego słońca. To jak w powieściach Juliusza Verne... Po godzinnym locie i miękkim ładowaniu na gości czekać Bedzie afrykańskie śniadanie w formie pikniku i lampka champagne'a. Po tak pięknie rozpoczętym dniu grupa wyruszy w drogę do Parku Krugera Trasą Panoramiczną. Pierwszy przystanek to miasteczko poszukiwaczy złota Pilgrim's Rest, gdzie odkryte były pierwsze złoża złota w RPA. Miasteczko jest żywym skansenem z epoki pionierów i poszukiwaczy złota z wielu autentycznymi domami, restauracjami i hotelami oraz kilku nowymi budynkami odtworzonymi według zachowanych rysunków i zdjęć. Drugi przystanek to Boże Okno, które zawdzięcza swoją nazwę wspaniałej panoramie na rozciągającą się 700m poniżej równinę Lowveld, przechodzącą przez Park Krugera aż do Mozambiku. Zatrzymamy się również przy największych wodospadach w tym rejonie: Lisbon i Berlin. Następnie przejeżdżamy wzdłuż kanionu rzeki Blyde, oglądając Bourke’s Luck Potholes (spektakularne, wyrzeźbione w skale przez wodę cylindryczne formacje koryta rzeki Blyde) oraz 3 przedziwne, okrągłe góry – Three Rondavels. Kolacja w formie braai’a, tradycyjnego afrykańskiego grill’a i rozmowy o czekającym nas jutrzejszym safari. Lampka pysznego południowoafrykańskiego wina i odgłosy dzikich zwierząt uruchomią wyobraźnię. Nocleg w Graskop.
Dzień 4,
Całodzienne safari fotograficzne w poszukiwaniu słynnej “Wielkiej Piątki Afryki” czyli: lwa, słonia, lamparta, bawoła i nosorożca czarnego. Park Krugera jest największym w Afryce naturalnym rezerwatem zwierząt, którego powierzchnia przekracza 2 mln hektarów. Żyje tu prawie 150 gatunków ssaków i ponad 500 gatunków ptaków. Park Krugera został założony w 1898 roku i otwarty dla zwiedzających od roku 1927. Jest największym rezerwatem narodowym kraju i obfituje w największe na świecie bogactwo gatunków
dzikich zwierząt i roślin. Park rozciąga się na przestrzeni 352 km, od rzeki Limpopo (na północy) do Krokodylej Rzeki (na południu). Jego szerokość wynosi średnio 60 do 90 km.
Obszar parku obejmuje ok. 20 tysięcy km² i jest podzielony na 16 wyodrębnionych obszarów, zgodnie z typem występującej na nich roślinności. W ostatnich latach został znacznie powiększony o tereny po stronie Mozambiku. W południe przerwa na odpoczynek i lunch w jednym z obozów na terenie parku. Po lunchu kontynuacja safari. Wieczorem kolacja i nocleg w luksusowej Lodge.
Dzień 5,
Po śniadaniu powrót do Johannesburga, transfer na lotnisko i przelot liniami wewnętrznymi do Kapsztadu. Kapsztad od dawna plasuje się w pierwszej dziesiątce światowej pod względem gościnności i piękna. Sławę tą zawdzięcza dzięki otaczającym skalistym szczytom, białym plażom, wspaniałym restauracjom, dogodnym miejscom do surfingu i młodym wielorybom rodzącym się na wiosnę. W Kapsztadzie panuje swoista kultura kawiarniana, centrum miasta tętni życiem, a każdy rodzaj poglądów jest tutaj tolerowany i zawsze jest tutaj "Ta Góra", czyli dzikie serce w środku metropolii gdzie możesz odpocząć od codziennych obowiązków. Po wylądowaniu przejazd do hotelu i zakwaterowanie. Po krótkie regeneracji wyjście na zwiedzanie miasta. Zobaczymy m.in. Fort (Castle of Good Hope), Ratusz (City Hall), Budynek Parlamentu i Ogrody (Gardens), krótka wizyta na Pchlim Targu położonym na Greenmarket Square. Następnie wizyta w Akwarium Dwóch Oceanów (Two Oceans Aquarium) na Waterfront i zwiedzanie Waterfront. Wieczorem kolacja w wybranej restauracji, a dla chętnych wyjście do klubu/dyskoteki. Dzień 6, Po śniadaniu wjazd gondolą kolei linowych lub trekking na Górę Stołową (Table Mountain), jeden z siedmiu cudów świata. Ta niezwykła góra jest symbolem Kapsztadu od chwili powstania miasta. Na przestrzeni wieków wygląd góry nie zmienił się, jednak zmieniło się jej znaczenie dla mieszkających tam ludzi. Dla żeglarzy była zbawieniem od wzburzonych sztormami wód oceanów, a dla więźniów politycznych z wyspy Robben symbolem wolności. Jak już nasycimy się wspaniałym widokiem na Przylądek Dobrej Nadziei usłyszymy majestatyczny głos silników BMW. Na spotkanie grupy wyjedzie 15 zabytkowych motocykli z koszem tej szlachetnej i legendarnej marki. Takimi motocyklami eksplorowano podczas II Wojny Światowej kontynent afrykański. Zaczyna się niespotykane nigdzie indziej safari szlakiem winnic, motocyklowa ucieczka do spokoju i czaru “starego świata”, gdzie atmosfera relaksu jest podkreślona smakiem najlepszych win regionu. W dwóch wybranych zjemy lunch i kolację. Podczas kolacji proponujemy wspólne gotowanie Potjiekos. Po pełnym wrażeń dniu powrót do hotelu, a dla chętnych Cape Town by night.
Dzień 7,
Po śniadaniu całodniowa wycieczka na Przylądek Dobrej Nadziei (Cape of Good Hope). Po drodze przejazd przez ekskluzywne, plażowe dzielnice Kapsztadu - Camps Bay, Clifton Beach oraz Bantry Bay w drodze do Hout Bay. W Hout Bay rejs statkiem do Duiker Island – aby zobaczyć kolonię fok. Następnie przejazd widokową trasą Chapman’s Peak ( uzależnione od warunków drogowych i otwarcia trasy ). Wjazd do Narodowego Parku, wizyta na Punkcie Przylądkowym (Cape Point) i na Przylądku Dobrej Nadziei (Cape of Good Hope). W drodze powrotnej do Kapsztadu lunchu w jednej z najlepszych restauracji w okolicy, słynącej owoców morza i wizyta na Plaży Pingwinów (Boulder’s Beach). Następnie wizyta w szlifierni kamieni półszlachetnych. Powrót do Kapsztadu przez Muizenberg - najstarsze miasto zbudowane nad Fałszywą Zatoką (False Bay). Wieczorem kolacja w wybranej restauracji i ostatnie chwile w Kapsztadzie. Dzień 8,
Po śniadaniu przelot do Johansburga i dalej do Warszawy.
Wycieczka do Tsodilo Hills w Botswanie
Przylecieliśmy do Maun liniami lotniczymi Air Botswana. Wypożyczyliśmy Toyotę 4X4 i w pośpiechu wyjechaliśmy na północ, w kierunku granicy z Botswaną. Przy temperaturze ponad 30ºC klimatyzacja nie nadążała. Zatrzymaliśmy się więc na odpoczynek zwanym Lake Inn General Dealer. W pobliskim miasteczku, Gumare podjechaliśmy do stacji benzynowej na lody i uzupełnić paliwo. Musimy się śpieszyć, przejście graniczne zamykane jest punktualnie o godzinie 18.00. Poczuliśmy, jakże charakterystyczny w Afryce zapach nadchodzącego deszczu. W przeciągu zaledwie minut ukazała się ciemna chmura deszczowa. Wjeżdżamy w wymagającą respektu strefę klimatyczną zwaną inter-tropikalny. Mijamy miasto Shakawe z dziećmi krzyczącymi do nas Sweeeets.
Na granicy stawiliśmy się o czasie, szybki bieg do biura, wypełnienie formularzy. Celnicy bez problemu podbili nasze paszporty i możemy jechać dalej. Po tygodniu odpoczynku na Caprivi w Namibii jedziemy do tajemniczych Tsodilo Hills, zobaczyć gdzie klęczał Anioł Stwórca.
Tsodilo Hill tak jak każde miejsce wpisane na listę dziedzictwa kulturalnego i przyrodniczego UNESCO musi mieć centrum informacyjne, znajduje się tutaj też niewielkie muzeum z tablicami zawierającymi opinie turystów o . Większość osób uznało za fascynujący Female Hill (żeńską górę), czyli miejsce z malowidłami naskalnymi Buszmenów. Jest to łagodne wzniesienie w odróżnieniu od Male Hill (męska góra) wysokiego i ostrego. Zdziwiła mnie wiadomość że było tutaj duże jezioro i żyjący tutaj Buszmeni specjalizowali się w łapaniu ryb zaostrzonym kijem. Centrum informacyjne podaje że jezioro istniało w różnych czasach od 22500 do 7500 lat temu. Musiało to być rajem dla Buszmenów. Starzy ludzie opowiadają że właśnie tutaj Anioł Stworzenia klęcząc dziękował Bogu za stworzenie świata. Co za niezwykłe miejsce? Wielu zna to dzięki niezwykle bogatej kolekcji malowideł naskalnych (4000 rysunków w 400 miejscach), inni dlatego że Laurens van der Post uczyniła to miejsce sławnym.
Olbrzymia skała pełna sztuki Buszmenów cały czas nazywana jest Van der Posts Panel. Tsodilo zachęca do zachowania ciszy i skupienia.
Na granicy stawiliśmy się o czasie, szybki bieg do biura, wypełnienie formularzy. Celnicy bez problemu podbili nasze paszporty i możemy jechać dalej. Po tygodniu odpoczynku na Caprivi w Namibii jedziemy do tajemniczych Tsodilo Hills, zobaczyć gdzie klęczał Anioł Stwórca.
Tsodilo Hill tak jak każde miejsce wpisane na listę dziedzictwa kulturalnego i przyrodniczego UNESCO musi mieć centrum informacyjne, znajduje się tutaj też niewielkie muzeum z tablicami zawierającymi opinie turystów o . Większość osób uznało za fascynujący Female Hill (żeńską górę), czyli miejsce z malowidłami naskalnymi Buszmenów. Jest to łagodne wzniesienie w odróżnieniu od Male Hill (męska góra) wysokiego i ostrego. Zdziwiła mnie wiadomość że było tutaj duże jezioro i żyjący tutaj Buszmeni specjalizowali się w łapaniu ryb zaostrzonym kijem. Centrum informacyjne podaje że jezioro istniało w różnych czasach od 22500 do 7500 lat temu. Musiało to być rajem dla Buszmenów. Starzy ludzie opowiadają że właśnie tutaj Anioł Stworzenia klęcząc dziękował Bogu za stworzenie świata. Co za niezwykłe miejsce? Wielu zna to dzięki niezwykle bogatej kolekcji malowideł naskalnych (4000 rysunków w 400 miejscach), inni dlatego że Laurens van der Post uczyniła to miejsce sławnym.
Olbrzymia skała pełna sztuki Buszmenów cały czas nazywana jest Van der Posts Panel. Tsodilo zachęca do zachowania ciszy i skupienia.
Sunday 18 December 2011
Thursday 1 December 2011
Wypożyczanie samochodu w RPA
Republika Południowej Afryki to duży kraj, ale jeżeli nie ma się zbyt napiętego zwiedzania, poszukiwanie oferty bez limitu kilometrów nie ma najmniejszego sensu. Na niezbyt forsowną wycieczkę w zupełności wystarczy 500 km na dzień. Planując po drodze dłuższe postoje, średnia dzienna nie powinna przekroczyć nawet 300 km. Turyści, którzy zarezerwują samochód w którymś z biur agencji jeszcze w swoim kraju, dostają zwykle nagrodę w postaci zniesionego limitu kilometrów, chyba że wyjazd przypada na szczyt sezonu (grudzień i styczeń). Warto się upewnić że podane ceny zawierają 14% podatek VAT.
W większych agencjach można wypożyczyć i oddać auta w dwóch różnych oddziałach w dwóch różnych miastach, ale wówczas pobiera się dodatkową opłatę za transport zwrotny.
Wybór samochodu należy uzależnić od jego przyszłych zadań. Najmniejsze auta nadają się doskonale dla jednej osoby, ale każdy dodatkowy pasażer to coraz wolniejszy wjazd na wszelkie wzniesienia, które nawet na autostradzie bywają dość strome. Problemy z pokonywaniem stromych podjazdów mogą mieć nawet samochody z automatycznymi skrzyniami biegów, czyli wybierając się do Lesotho, najlepiej od razu wypożyczyć terenówkę. W lecie trzeba się liczyć z dużym i kosztownym uszkodzeniem auta wskutek gradobicia, dlatego podpisanie umowy dobrze jest poprzedzić uważnym czytaniem akapitu o ubezpieczeniu. Swego czasu w wielu kontraktach zawarta była klauzula o zakazie wjazdu do townshipów, dziś nie jest to już praktykowane, ale zawsze warto sprawdzić. Chcąc odwiedzić Suazi, Lesotho lub inny kraj ościenny, należy się upewnić że umowa najmu zezwala na taką możliwość i upomnieć się w wypożyczalni o pisemne zezwolenie. Warto też zwrócić uwagę na wysokość udziału własnego (kwoty, jaką ubezpieczony zobowiązany jest uiścić we własnym zakresie, zanim ubezpieczenie pokryje pozostałe koszty) w wartości ubezpieczenia. Czasami można zapłacić za niższą składkę w zamian za niższy udział własny lub jego brak. Niektóre firmy promują nawet 100-procentowe pokrycie kosztów szkody i kradzieży. Opłata bywa wówczas znacznie wyższa.
W większych agencjach można wypożyczyć i oddać auta w dwóch różnych oddziałach w dwóch różnych miastach, ale wówczas pobiera się dodatkową opłatę za transport zwrotny.
Wybór samochodu należy uzależnić od jego przyszłych zadań. Najmniejsze auta nadają się doskonale dla jednej osoby, ale każdy dodatkowy pasażer to coraz wolniejszy wjazd na wszelkie wzniesienia, które nawet na autostradzie bywają dość strome. Problemy z pokonywaniem stromych podjazdów mogą mieć nawet samochody z automatycznymi skrzyniami biegów, czyli wybierając się do Lesotho, najlepiej od razu wypożyczyć terenówkę. W lecie trzeba się liczyć z dużym i kosztownym uszkodzeniem auta wskutek gradobicia, dlatego podpisanie umowy dobrze jest poprzedzić uważnym czytaniem akapitu o ubezpieczeniu. Swego czasu w wielu kontraktach zawarta była klauzula o zakazie wjazdu do townshipów, dziś nie jest to już praktykowane, ale zawsze warto sprawdzić. Chcąc odwiedzić Suazi, Lesotho lub inny kraj ościenny, należy się upewnić że umowa najmu zezwala na taką możliwość i upomnieć się w wypożyczalni o pisemne zezwolenie. Warto też zwrócić uwagę na wysokość udziału własnego (kwoty, jaką ubezpieczony zobowiązany jest uiścić we własnym zakresie, zanim ubezpieczenie pokryje pozostałe koszty) w wartości ubezpieczenia. Czasami można zapłacić za niższą składkę w zamian za niższy udział własny lub jego brak. Niektóre firmy promują nawet 100-procentowe pokrycie kosztów szkody i kradzieży. Opłata bywa wówczas znacznie wyższa.
Porady dla korzystających z bankomatu, bezpieczeństwo w RPA
W RPA do zdecydowanej większości przestępstw dochodzi w pobliżu
bankomatu, a użytkownicy są narażeni na kradzież dopiero co wyjętej
gotówki, kradzież karty, podejrzenie numeru identyfikacyjnego PIN, a
najczęściej na wszystkie trzy występki łącznie. Prawdopodobieństwo
padnięcia ich ofiarą jest równie wysokie zarówno w Stellenbosh,
jak i na przedmieściach Johannesburga, a złodziejami są najczęściej
młodzi, dobrze ubrani i uprzejmi mężczyźni. Najwięcej turystów traci
karty w sposób takiego zmodyfikowania przez złodziei sposobu działania
bankomatu, żeby zablokować w nim kartę. Delikwent zdaje sobie z tego
sprawę dopiero po wprowadzeniu numeru identyfikacyjnego i kiedy udaje
się do wnętrza banku, by zgłosić połknięcie karty, przestępca ją
wyjmuje, po czym znając PIN, zabiera ile jest możliwe.
Nie ma żadnych sposobów na uniknięcie tego i innych zagrożeń, ale
ryzyko jest nieco mniejsze, jeśli przestrzega się następujących zasad.
Nie korzystać z bankomatów w nocy i w odludnych miejscach. Najbezpieczniejsze są instalowane rzędami bankomaty w pasażach handlowych.
Przy większości bankomatów czuwają strażnicy. Jeżeli takiego nie ma akurat w pobliżu, podczas wybierania gotówki należy mieć oczy dookoła głowy, lub poprosić zaufaną osobę do odgrywania roli stójki.
Zwracać szczególną uwagę na osoby korzystające z bankomatu chwilę wcześniej, jeśli wyglądają podejrzenie, poszukać innego.
Korzystać z bankomatów w godzinach otwarcia banków i w miarę możliwości w czyimś towarzystwie. Jeśli karta utknie wewnątrz maszyny, jedna osoba może pozostać, a druga może udać się do banku, żeby zgłosić zdarzenie.
Wkładając kartę do bankomatu, od razu wciśnij guzik cancel jeśli wysuwa się oba z powrotem. Można mieć wtedy pewność, że nikt przy bankomacie nie majstrował, i można bezpiecznie przystąpić do własnej operacji.
Nie bać się być nieuprzejmym i stanowczo odmówić osobom oferującym pomoc w rozwiązaniu problemu.
Jeśli ktoś narzuca się z taką ofertą, należy natychmiast przerwać transakcję i udać się do innego bankomatu.
Nie korzystać z bankomatów w nocy i w odludnych miejscach. Najbezpieczniejsze są instalowane rzędami bankomaty w pasażach handlowych.
Przy większości bankomatów czuwają strażnicy. Jeżeli takiego nie ma akurat w pobliżu, podczas wybierania gotówki należy mieć oczy dookoła głowy, lub poprosić zaufaną osobę do odgrywania roli stójki.
Zwracać szczególną uwagę na osoby korzystające z bankomatu chwilę wcześniej, jeśli wyglądają podejrzenie, poszukać innego.
Korzystać z bankomatów w godzinach otwarcia banków i w miarę możliwości w czyimś towarzystwie. Jeśli karta utknie wewnątrz maszyny, jedna osoba może pozostać, a druga może udać się do banku, żeby zgłosić zdarzenie.
Wkładając kartę do bankomatu, od razu wciśnij guzik cancel jeśli wysuwa się oba z powrotem. Można mieć wtedy pewność, że nikt przy bankomacie nie majstrował, i można bezpiecznie przystąpić do własnej operacji.
Nie bać się być nieuprzejmym i stanowczo odmówić osobom oferującym pomoc w rozwiązaniu problemu.
Jeśli ktoś narzuca się z taką ofertą, należy natychmiast przerwać transakcję i udać się do innego bankomatu.
Wednesday 30 November 2011
Niedoszli Farmerzy w Grahamstown
W czasie naszej wycieczki do Grahamstown poznaliśmy interesującą historię tego miasta.
W 1820 roku na brzegu zatoki Algoa wylądowali angielscy osadnicy, którym rząd obiecał życie w spokojnej krainie, mlekiem i miodem płynącej. W rzeczywistości trafili w sam środek krwawego konfliktu między burami po jednej stronie rzeki Great Fish a Khoza po drugiej, toczącego się o żyzne pastwiska zwane Zuurveld.
W centrum tych niespokojnych ziem leżało Grahamstown. W 1819 roku w czasie piątej wojny na pograniczu, 9000 wojowników Khosa pod wodzą Makany zaatakowało miasto i niemal je zdobyło.
Podobno do niepowodzenia przyczynił się to że Makama – zgodnie z kodeksem wojennym Khosa, kazał przepuścić do obrońców kobietę, która przemyciła im beczkę prochu.
Jak szybko przekonało się tysiąc osadniczych rodzin, gospodarowanie w takich warunkach było niemożliwe. Przeszkody piętrzyły się na każdym kroku, brak doświadczenia i rąk do pracy, wrogo nastawieni sąsiedzi, powodzie, susze, choroby roślin uprawnych. Do 1823 roku niemal połowa osadników zdążyła przenieść się do miast, gdzie wróciła do zawodów uprawianych wcześniej w Anglii. Grahamstown przekształciło się w ważny ośrodek handlowo-przemysłowy, w którym siekiery, noże i koce wymieniano na kość słoniową i skóry dzikich zwierząt. Biegli w rzemiośle osadnicy produkowali metalowe narzędzia, wozy i odzież. Wkrótce Grahamstown wyrosło na drugie co do wielkości miasto w Kolonii Przylądkowej, któremu kontakt ze światem zapewniały Port Elizabeth i Port Alfred.
W 1820 roku na brzegu zatoki Algoa wylądowali angielscy osadnicy, którym rząd obiecał życie w spokojnej krainie, mlekiem i miodem płynącej. W rzeczywistości trafili w sam środek krwawego konfliktu między burami po jednej stronie rzeki Great Fish a Khoza po drugiej, toczącego się o żyzne pastwiska zwane Zuurveld.
W centrum tych niespokojnych ziem leżało Grahamstown. W 1819 roku w czasie piątej wojny na pograniczu, 9000 wojowników Khosa pod wodzą Makany zaatakowało miasto i niemal je zdobyło.
Podobno do niepowodzenia przyczynił się to że Makama – zgodnie z kodeksem wojennym Khosa, kazał przepuścić do obrońców kobietę, która przemyciła im beczkę prochu.
Jak szybko przekonało się tysiąc osadniczych rodzin, gospodarowanie w takich warunkach było niemożliwe. Przeszkody piętrzyły się na każdym kroku, brak doświadczenia i rąk do pracy, wrogo nastawieni sąsiedzi, powodzie, susze, choroby roślin uprawnych. Do 1823 roku niemal połowa osadników zdążyła przenieść się do miast, gdzie wróciła do zawodów uprawianych wcześniej w Anglii. Grahamstown przekształciło się w ważny ośrodek handlowo-przemysłowy, w którym siekiery, noże i koce wymieniano na kość słoniową i skóry dzikich zwierząt. Biegli w rzemiośle osadnicy produkowali metalowe narzędzia, wozy i odzież. Wkrótce Grahamstown wyrosło na drugie co do wielkości miasto w Kolonii Przylądkowej, któremu kontakt ze światem zapewniały Port Elizabeth i Port Alfred.
Wycieczka do Grahamstown
Grahamstown to stolica Krainy Osadników (Settler Country). Urodą przypomina angielskie miasta, i aż wierzyć się nie chce że kiedyś było świadkiem krwawych wojen. W centrum zachowało się nieco przykładów architektury wiktoriańskiej i wczesno edwardiańskiej. Dwa najefektowniejsze to budynek Grocotts Mail, wciąż zajmowany przez redakcję tej gazety, oraz Birchs Gentlemens Outfitters, ze staroświecką pocztą pneumatyczną do przesyłania gotówki pomiędzy piętrami.
Wizyta w okolicznych osiedlach murzyńskich to okazja by poznać bliżej kulturę Khosa – dawnych władców tych ziem, którzy po długich walkach ulegli w końcu Burom i Brytyjczykom. Najbardziej rzucającą się w oczy grupą są studenci Uniwersytetu Rhodesa, okupujący w czasie roku akademickiego tutejsze puby i bary.
Informacja
Tutejsze biuro informacji turystycznej Makana Tourism mieści się w niedużym budynku obok Standard Bank. Jest ono zarazem przedstawicielem linii autobusowych Translux i oferuje dostęp do internetu.
Wizyta w okolicznych osiedlach murzyńskich to okazja by poznać bliżej kulturę Khosa – dawnych władców tych ziem, którzy po długich walkach ulegli w końcu Burom i Brytyjczykom. Najbardziej rzucającą się w oczy grupą są studenci Uniwersytetu Rhodesa, okupujący w czasie roku akademickiego tutejsze puby i bary.
Informacja
Tutejsze biuro informacji turystycznej Makana Tourism mieści się w niedużym budynku obok Standard Bank. Jest ono zarazem przedstawicielem linii autobusowych Translux i oferuje dostęp do internetu.
Storms River informacje turystyczne
Storms River
Wieś Storms River łatwo jest pomylić ze Storms River Mouth w Parku Narodowym Tsitsikamma. Zjazd z szosy N2, jedź 4 km na wschód od skrętu do parku (oznakowany Storms River Mouth albo Stormsriviermund w afrikaans), wskazują tablice. Storms River to maleńka wioska o rzadkiej zabudowie, z kilkoma pensjonatami, biurem turystycznym oraz punktem informacyjnym na stacji benzynowej Petro Port przy autostradzie N2 (Tsitsikamma Tourism Information Office). Na wschód od Storms River przy autostradzie N2 rośnie Wielkie Drzewo (Big Tree), czyli potężny, 36-metrowy strączyn żółty, a obok rozciąga się las, jeden z najlepiej zachowanych w RPA, z wieloma pięknymi okazami drzew. Wytyczono z tego miejsca szlak Ratel o długości 4,2 km, wzdłuż którego umieszczono opisy najciekawszych drzew.
Aktywny wypoczynek
Z mostu nad rzeką Bloukrans, 21 km na zachód od Storms River, dokładnie poniżej szosy N2 można oddać najdłuższy na świecie skok na bungee (216 m). Przyjemność kosztuje R700 a samo zejście na platformę do skoków R100. W planach jest budowa zjeżdżalni. Rezerwacje na miejscu, albo przez schronisko, albo wystarczy zjawić się w dowolnym dniu przy moście w godzinach 9.00 do 17.00.
Organizacją innych form aktywnego wypoczynku w Storms River zajmuje się biuro Storms River Adventures, które proponuje między innymi spływ na dętce po rzece Storms, zjeżdżanie na linie ze skał i drzew, wycieczki na rowerach górskich oraz całodniowe wycieczki do wąwozu Storms obejmujące spływ na dętce, zjazd na linie i wycieczkę rowerową.
Wieś Storms River łatwo jest pomylić ze Storms River Mouth w Parku Narodowym Tsitsikamma. Zjazd z szosy N2, jedź 4 km na wschód od skrętu do parku (oznakowany Storms River Mouth albo Stormsriviermund w afrikaans), wskazują tablice. Storms River to maleńka wioska o rzadkiej zabudowie, z kilkoma pensjonatami, biurem turystycznym oraz punktem informacyjnym na stacji benzynowej Petro Port przy autostradzie N2 (Tsitsikamma Tourism Information Office). Na wschód od Storms River przy autostradzie N2 rośnie Wielkie Drzewo (Big Tree), czyli potężny, 36-metrowy strączyn żółty, a obok rozciąga się las, jeden z najlepiej zachowanych w RPA, z wieloma pięknymi okazami drzew. Wytyczono z tego miejsca szlak Ratel o długości 4,2 km, wzdłuż którego umieszczono opisy najciekawszych drzew.
Aktywny wypoczynek
Z mostu nad rzeką Bloukrans, 21 km na zachód od Storms River, dokładnie poniżej szosy N2 można oddać najdłuższy na świecie skok na bungee (216 m). Przyjemność kosztuje R700 a samo zejście na platformę do skoków R100. W planach jest budowa zjeżdżalni. Rezerwacje na miejscu, albo przez schronisko, albo wystarczy zjawić się w dowolnym dniu przy moście w godzinach 9.00 do 17.00.
Organizacją innych form aktywnego wypoczynku w Storms River zajmuje się biuro Storms River Adventures, które proponuje między innymi spływ na dętce po rzece Storms, zjeżdżanie na linie ze skał i drzew, wycieczki na rowerach górskich oraz całodniowe wycieczki do wąwozu Storms obejmujące spływ na dętce, zjazd na linie i wycieczkę rowerową.
Szlak Wydr, Delfinów i Tsitsikamma
42-kilometrowy Szlak Wydr (Otter Trail) to jedna z najbardziej cenionych w RPA tras turystycznych w Afryce Południowej, biegnąca pięknym wybrzeżem od Storm River Mouth do Natures Valley. Przejście całej trasy zajmuje pięć dni, a po drodze trzeba przeprawiać się przez bród przez kilka rzek. Niezbędna jest dobra kondycja, ponieważ pokonuje się wiele stromych odcinków.
Rezerwacje wycieczki do przybycia szlaku przyjmuje biuro South African National Parks w Pretorii. Zazwyczaj trzeba o tym pomyśleć rok wcześniej, ale często zdarzają się rezygnacje, warto więc przynajmniej zapytać o 2 lub 3 osoby (samotni turyści nie są wpuszczani na trasę). Śpi się w sześcioosobowych szałasach z materacami, ale bez pościeli, bez miejsca do gotowania ani bieżącej wody. Na całej trasie obowiązuje zakaz obozowania na dziko.
64-kilometrowy szlak Tsitsikamma zaczyna się w Natures Valley, a kończy w Storms River i biegnie przez lasy równoległe do Szlaku Wydr, ale bardziej w głębi lądu. Na przejście tej trasy również potrzeba 5 dni i 4 nocy, uchodzi ona jednak za łatwiejszą od Szlaku Wydr. Płaci się jedynie za nocleg w szałasach na drodze. Rezerwacje przyjmuje Forestry Department w Pretorii. Informacji udziela Natures Valley Rest Camp.
Szlak Delfinów (Dolphin Trail) to idealna propozycja dla osób, które nie chcą dźwigać ciężkiego plecaka ani spać w szałasach. Pokonanie tej trasy biegnącej ze Storms River Mouths nad rzeką Sandrif zajmuje cztery dni. Śpi się w wygodnych hotelach a bagaże są przewożone pomiędzy kolejnymi punktami noclegowymi. W cenę wliczono wszystkie noclegi, posiłki, usługi przewodników oraz rejs do wąwozu Storms w drodze powrotnej. Miejsca rezerwuje biuro Parku Narodowego Tsitsikamma.
Rezerwacje wycieczki do przybycia szlaku przyjmuje biuro South African National Parks w Pretorii. Zazwyczaj trzeba o tym pomyśleć rok wcześniej, ale często zdarzają się rezygnacje, warto więc przynajmniej zapytać o 2 lub 3 osoby (samotni turyści nie są wpuszczani na trasę). Śpi się w sześcioosobowych szałasach z materacami, ale bez pościeli, bez miejsca do gotowania ani bieżącej wody. Na całej trasie obowiązuje zakaz obozowania na dziko.
64-kilometrowy szlak Tsitsikamma zaczyna się w Natures Valley, a kończy w Storms River i biegnie przez lasy równoległe do Szlaku Wydr, ale bardziej w głębi lądu. Na przejście tej trasy również potrzeba 5 dni i 4 nocy, uchodzi ona jednak za łatwiejszą od Szlaku Wydr. Płaci się jedynie za nocleg w szałasach na drodze. Rezerwacje przyjmuje Forestry Department w Pretorii. Informacji udziela Natures Valley Rest Camp.
Szlak Delfinów (Dolphin Trail) to idealna propozycja dla osób, które nie chcą dźwigać ciężkiego plecaka ani spać w szałasach. Pokonanie tej trasy biegnącej ze Storms River Mouths nad rzeką Sandrif zajmuje cztery dni. Śpi się w wygodnych hotelach a bagaże są przewożone pomiędzy kolejnymi punktami noclegowymi. W cenę wliczono wszystkie noclegi, posiłki, usługi przewodników oraz rejs do wąwozu Storms w drodze powrotnej. Miejsca rezerwuje biuro Parku Narodowego Tsitsikamma.
Kempingi w RPA
Pola namiotowe i kempingi dla samochodów z przyczepami od lat zastępują dom wielu południowoafrykańskim rodzinom. W większości miast działają niedrogie pola namiotowe i kempingi dla przyczep, jedna całkiem przyjemne, inne wręcz przeciwnie. Te w pobliżu wielkich miast z reguły nie należą do bezpiecznych, dlatego znacznie lepiej jest skorzystać w czasie wycieczki z kempingów prywatnych, lub tych położonych w obrębie parków narodowych czy rezerwatów, bez wyjątku, świetnie prowadzonych, atrakcyjnych i wspaniale wyposażonych między innymi w łaźnie, kuchnię, energię elektryczną, wyposażenie kuchenne i wodę. W regionach turystycznych pola namiotowe stanowią coś w rodzaju autonomicznych kurortów, mają własny basen, restaurację i sklepy. Ceny podawane są od osoby, średnio R100 od osoby albo R150 dla dwóch osób plus R20 za każdą dodatkową osobę. W okresie szkolnych wakacji miejsca w takich kempingach są całkowicie zajęte. Na wielu kempingach dla przyczep obowiązuje zakaz stosowania nieprzemakalnych podkładów pod namiot (w mniejszych namiotach są one najczęściej wszyte), które rzekomo niszczą trawę. Planując dwu-, trzydniowy pobyt, może uda się przekonać zarządcę pola że nie poczyni się namiotem żadnych szkód. Na niektórych kempingach dla przyczep w ogóle nie można rozbijać namiotów, choć jeśli personel zorientuje się że ma do czynienia z cudzoziemcami bez przyczepy, zwykle znajduje dla nich jakąś kwaterę.
W Lesotho i Suazi oprócz obozowisk w parkach narodowych i rezerwatach przyrody działa zaledwie kilka oficjalnych kempingów. W zamian za to można nocować w dowolnie wybranym miejscu (niekoniecznie za darmo). Przed rozbiciem należy zapytać o pozwolenie starszyznę najbliższej wioski, by okazać szacunek lokalnej społeczności, a przy okazji zmniejszyć potencjalne ryzyko stania się obiektem napaści. Wymiana uprzejmości może zaoferować ofertą wynajmu domku na noc za około R50. Biwakowania w RPA szczególnie się nie poleca.
W Lesotho i Suazi oprócz obozowisk w parkach narodowych i rezerwatach przyrody działa zaledwie kilka oficjalnych kempingów. W zamian za to można nocować w dowolnie wybranym miejscu (niekoniecznie za darmo). Przed rozbiciem należy zapytać o pozwolenie starszyznę najbliższej wioski, by okazać szacunek lokalnej społeczności, a przy okazji zmniejszyć potencjalne ryzyko stania się obiektem napaści. Wymiana uprzejmości może zaoferować ofertą wynajmu domku na noc za około R50. Biwakowania w RPA szczególnie się nie poleca.
Bed & Breakfast i Pensjonaty w RPA
B&B i zwykłe pensjonaty (różnica pomiędzy nimi z reguły bywa trudna do sprecyzowania) to jedne z najatrakcyjniejszych składników bazy noclegowej RPA. Można je znaleźć zarówno w metropoliach, jak w małych miasteczkach a na terenach wiejskich, ich funkcję pełnią prywatne gospodarstwa. Niektóre z najtańszych obiektów nie budzą co prawda okrzyków zachwytu, ale standard jest przeważnie wysoki, a relacja jakości do ceny znacznie korzystniejsza niż w podobnych pensjonatach w Wielkiej Brytanii, Austrii czy Stanach Zjednoczonych. Zabytkowe meble, prywatne trasy i duże ogrody z basenem nie należą do rzadkości. W regionach wiejskich jak Winalands na północ od Kapsztadu, dodatkowym atutem bywa także malownicza lokalizacja. W wielu z nich goście mogą liczyć na osobne wejście i prywatną łazienkę oraz sowite i smaczne śniadania. Ceny rozpoczynają się od R400 za pokój dwuosobowy z łazienką i śniadaniem. Pensjonatów i B&B nie brakuje również w townshipach w takich jak Soweto czy Khayelitsha, a skorzystanie z ich oferty to najlepszy sposób na bliski kontakt z codziennością dzielnic. Właściciele bardzo często proponują wycieczki po okolicy, a pod względem gościnności, nie mają sobie równych w całej Afryce. Nocleg w takim pensjonacie z reguły kosztuje R200 od osoby.
Tuesday 29 November 2011
Schroniska turystyczne odwiedzane w czasie wycieczek
Schroniska Turystyczne
Zdecydowanie większość obiektów tego typu skupia się w najpopularniejszych miastach i regionach turystycznych RPA, takich jak Kapsztad czy Trasa Panoramiczna. Oznacza to, że na rozległych połaciach kraju jedyną możliwością dla niezamożnych turystów wciąż pozostają kempingi. Standard schronisk jest z reguły wysoki – dostęp do internetu, urządzenia kuchenne i tablice z ogłoszeniami turystycznymi to tylko niektóre z oferowanych udogodnień. W wielu z nich można można także zamówić wyżywienie i uzyskać informacje o najdogodniejszych połączeniach komunikacji lokalnej. Większość obiektów znajduje się w pobliżu tras obsługiwanych przez Baz Bus. W przeciwnym razie chętnie odbiera gości z najbliższego przystanku. Oprócz sal wieloosobowych (średnio ok. R100 za łóżko), część schronisk oferuje pokoje prywatne, których cena zaczyna się od R200 za dwójkę. W niektórych można wynająć dwuosobowy pokój, w pojedynkę po obniżonych cenach, w innych można rozbić namiot na ich posiadłości.
W Suazi schroniska turystyczne działają w Mbabane, dolinie Ezulwini i Manzini. W Lesotho można je znaleźć w miejscowości Malealea, Somonkong i Mokhotlong oraz na przełęczy Sani. Ceny i udogodnienia są podobne do tych oferowanych w RPA. W wielu miastach Lesotho łatwo jest przenocować w tak zwanych rolniczych ośrodkach szkoleniowych, o ile w danym momencie dysponują one wolnymi miejscami. Pokoje są skromne, ale przyzwoite, bez oddzielnych łazienek, za to za naprawdę niewielkie pieniądze (ok. R50 w całym kraju). W większości tego typu obiektów jest także wspólna kuchnia. W RPA działa również Międzynarodowa Federacja Schronisk Młodzieżowych. Afiliowane przy niej schroniska można znaleźć w najpopularniejszych regionach turystycznych, jedno nawet w Suazi, ale wizualnie nie różnią się one bardzo od niezrzeszonych odpowiedników. Posiadanie karty członkowskiej bardzo się opłaca, gdyż upoważnia to do 100% rabatu w schroniskach stowarzyszonych oraz zniżek u niektórych przewoźników autobusowych, operatorów wycieczek, a czasami nawet w sklepach z deskami surfingowymi.
Zdecydowanie większość obiektów tego typu skupia się w najpopularniejszych miastach i regionach turystycznych RPA, takich jak Kapsztad czy Trasa Panoramiczna. Oznacza to, że na rozległych połaciach kraju jedyną możliwością dla niezamożnych turystów wciąż pozostają kempingi. Standard schronisk jest z reguły wysoki – dostęp do internetu, urządzenia kuchenne i tablice z ogłoszeniami turystycznymi to tylko niektóre z oferowanych udogodnień. W wielu z nich można można także zamówić wyżywienie i uzyskać informacje o najdogodniejszych połączeniach komunikacji lokalnej. Większość obiektów znajduje się w pobliżu tras obsługiwanych przez Baz Bus. W przeciwnym razie chętnie odbiera gości z najbliższego przystanku. Oprócz sal wieloosobowych (średnio ok. R100 za łóżko), część schronisk oferuje pokoje prywatne, których cena zaczyna się od R200 za dwójkę. W niektórych można wynająć dwuosobowy pokój, w pojedynkę po obniżonych cenach, w innych można rozbić namiot na ich posiadłości.
W Suazi schroniska turystyczne działają w Mbabane, dolinie Ezulwini i Manzini. W Lesotho można je znaleźć w miejscowości Malealea, Somonkong i Mokhotlong oraz na przełęczy Sani. Ceny i udogodnienia są podobne do tych oferowanych w RPA. W wielu miastach Lesotho łatwo jest przenocować w tak zwanych rolniczych ośrodkach szkoleniowych, o ile w danym momencie dysponują one wolnymi miejscami. Pokoje są skromne, ale przyzwoite, bez oddzielnych łazienek, za to za naprawdę niewielkie pieniądze (ok. R50 w całym kraju). W większości tego typu obiektów jest także wspólna kuchnia. W RPA działa również Międzynarodowa Federacja Schronisk Młodzieżowych. Afiliowane przy niej schroniska można znaleźć w najpopularniejszych regionach turystycznych, jedno nawet w Suazi, ale wizualnie nie różnią się one bardzo od niezrzeszonych odpowiedników. Posiadanie karty członkowskiej bardzo się opłaca, gdyż upoważnia to do 100% rabatu w schroniskach stowarzyszonych oraz zniżek u niektórych przewoźników autobusowych, operatorów wycieczek, a czasami nawet w sklepach z deskami surfingowymi.
Wednesday 9 November 2011
Ulusaba – Sabi Sands RPA
Ulusaba to posiadłość należąca do Richarda Bransona ma 13500 ha i jest w rezerwacie Sabi Sands niedaleko Parku Krugera. Richard Branson zakupił to miejsce 15 lat temu. Przelot z Johannesburga zajmuje trochę ponad godzinę. Ulusaba uważana jest za najlepsze miejsce do oglądania dzikiej zwierzyny. Woda przy zaporze Xikwenga Dam zawiera wiele minerałów, przyciąga wiele afrykańskich zwierząt.
Jeśli chcecie, możecie tutaj też zamieszkać. Cena od osoby w standardowym pokoju wynosi R4700 (ok. 1900 PLN) za noc i R9800 od osoby za suite.
Cena wydaje się wysoka, ale zawarte w niej są transfery z lotniska, przewodnicy, posiłki, napoje chłodzące i pralnia. Można też korzystać z kortu tenisowego, basenu kąpielowego, gymu, baru i jadalni.
Jeśli chcecie, możecie tutaj też zamieszkać. Cena od osoby w standardowym pokoju wynosi R4700 (ok. 1900 PLN) za noc i R9800 od osoby za suite.
Cena wydaje się wysoka, ale zawarte w niej są transfery z lotniska, przewodnicy, posiłki, napoje chłodzące i pralnia. Można też korzystać z kortu tenisowego, basenu kąpielowego, gymu, baru i jadalni.
Friday 4 November 2011
Inverdoorn Game Reserve.
Trudno wyrazić słowa podziwu kiedy po raz pierwszy przejeżdżałem przez bramę
Rezerwatu Inverdoorn. Nie może to być opisane w pełnym tego słowa znaczeniu, dlatego raczej powinno być doświadczone.
Położony zaledwie 2,5 godziny jazdy od centrum miasta Kapsztadu, ten10 000 ha rezerwat, wolny od malarii położony Ceres-Karoo, w otoczeniu majestatycznych gór, w których duże stada zwierząt swobodnie poruszają się w ich naturalnym środowisku. Począwszy od słodkich i nieśmiałych surykatek, do lwów.
Inverdoorn ma solidną reputację w RPA ochrony i wypracował sobie solidną markę na całym świecie wraz z założeniem Western Cape Cheetah Conservation (WCCC), założone przez właściciela Damien Vergnaud. Znany z niekonwencjonalnych i intuicyjnych
technik szkolenia zwierząt podczas pielęgnacji przyjaźni między zwierzęciem a człowiekiem i edukacji wszystkich gości o znaczeniu ochrony gepardów, organizacja ta jest czymś
naprawdę wyjątkowym. W ramach niesamowitego doświadczenia istnieją różne sposoby jakimi goście mogą dowiedzieć się więcej o WCCC, takich jak obserwacja dzikich gepardów na safari
lub w czasie codziennego systemem ćwiczeń, gdzie osiągają one prędkość 110 kilometrów na godzinę. Ekskluzywne zaproszenia są wymagane do chodzenia na spacery z oswojonym gepardem.
Po tych wszystkich emocjach, możesz by pomyśleć, że nie ma już więcej niespodzianek, ale po powrocie do lodge będziesz powitany przez naszych pracowników, posadzą cię koło ogniska (boma), spędzisz tutaj przyjemnie czas z ulubionym drinkiem w dłoni. Kiedy obiad jest podawany, będziesz zauroczony połączeniem francuskiej elegancji i solidnych smaków Afryki Południowej.
Rezerwatu Inverdoorn. Nie może to być opisane w pełnym tego słowa znaczeniu, dlatego raczej powinno być doświadczone.
Położony zaledwie 2,5 godziny jazdy od centrum miasta Kapsztadu, ten10 000 ha rezerwat, wolny od malarii położony Ceres-Karoo, w otoczeniu majestatycznych gór, w których duże stada zwierząt swobodnie poruszają się w ich naturalnym środowisku. Począwszy od słodkich i nieśmiałych surykatek, do lwów.
Inverdoorn ma solidną reputację w RPA ochrony i wypracował sobie solidną markę na całym świecie wraz z założeniem Western Cape Cheetah Conservation (WCCC), założone przez właściciela Damien Vergnaud. Znany z niekonwencjonalnych i intuicyjnych
technik szkolenia zwierząt podczas pielęgnacji przyjaźni między zwierzęciem a człowiekiem i edukacji wszystkich gości o znaczeniu ochrony gepardów, organizacja ta jest czymś
naprawdę wyjątkowym. W ramach niesamowitego doświadczenia istnieją różne sposoby jakimi goście mogą dowiedzieć się więcej o WCCC, takich jak obserwacja dzikich gepardów na safari
lub w czasie codziennego systemem ćwiczeń, gdzie osiągają one prędkość 110 kilometrów na godzinę. Ekskluzywne zaproszenia są wymagane do chodzenia na spacery z oswojonym gepardem.
Po tych wszystkich emocjach, możesz by pomyśleć, że nie ma już więcej niespodzianek, ale po powrocie do lodge będziesz powitany przez naszych pracowników, posadzą cię koło ogniska (boma), spędzisz tutaj przyjemnie czas z ulubionym drinkiem w dłoni. Kiedy obiad jest podawany, będziesz zauroczony połączeniem francuskiej elegancji i solidnych smaków Afryki Południowej.
Tuesday 1 November 2011
Wycieczka do Rezerwatu Suikerbosrand
Rezerwat Suikerbosrand znajduje się w odległości niecałej godziny jazdy z Johannesburga. Dlatego warto jest pojechać tam na weekend.
Na terenie 11595 hektarów można spotkać wiele afrykańskich zwierząt. W dodatku, nie musisz jeździć samochodem, możesz wybrać się na pieszy szlak i obserwować zwierzęta w czasie wędrówki. Nie występują tam niebezpieczne dla ludzi zwierzęta.
Oto kilka zdjęć z niedzielnej wycieczki do rezerwatu Suikerbosrand.
Nazwa suikerbosrand pochodzi od krzewu protea, z którego w kiedyś robiono cukier.
Suiker znaczy w afrikaans cukier, bos to busz.
Na terenie 11595 hektarów można spotkać wiele afrykańskich zwierząt. W dodatku, nie musisz jeździć samochodem, możesz wybrać się na pieszy szlak i obserwować zwierzęta w czasie wędrówki. Nie występują tam niebezpieczne dla ludzi zwierzęta.
Oto kilka zdjęć z niedzielnej wycieczki do rezerwatu Suikerbosrand.
Nazwa suikerbosrand pochodzi od krzewu protea, z którego w kiedyś robiono cukier.
Suiker znaczy w afrikaans cukier, bos to busz.
Thursday 27 October 2011
Zastanów się zanim pojedziesz do Mozambiku
Czterech turystów wypożyczyło samochód w RPA i pojechali sobie na wczasy do Mozambiku. Niedaleko Chokwe, jechali przez małą wioskę, na szosie zaparkowane były dwie taksówki z wysiadającymi i wsiadającymi pasażerami. Kiedy przejeżdżali obok, kobieta wybiegła z taksówki i wpadła prosto pod koła samochodu turystów. Kierowca szybko zareagował, próbował uniknąć wypadku, samochód zatrzymał się w rowie. Jeden ze świadków przedstawił się jako prawnik i uspokoił coraz bardziej agresywny tłum. Turyści byli za to bardzo wdzięczni. Ranna kobieta została załadowana do samochodu i odwieziona do szpitala. Po niedługim czasie turyści zostali poinformowani że zmarła po drodze. Nikt tego nie mógł potwierdzić, tym bardziej że wyglądało na to że obrażenia nie były tragiczne. Kierowca został zamknięty w celi razem z 40 przestępcami, pozostałe osoby spała w samochodzie. W celi panowały bardzo złe warunki higieniczne, rolę toalety spełniała zakrywana matą dziura. Spał na podłodze i musiał przekupić strażników żeby mógł dostać koc i poduszkę. W ciągu dnia mógł siedzieć przed celą, ale musiał za to płacić. Wreszcie trafił do sądu został wypuszczony za kaucją 11 tysięcy PLN. Następnego dnia chciał odzyskać swój samochód, kosztowało go to 2 tysiące PLN. Prawnikowi musiał zapłacić następne 2 tysiące PLN.
Tuesday 25 October 2011
Magaliesberg wycieczka
Magaliesberg to bardzo stare i malownicze góry zaraz za Johannesburgiem. Dlatego przy okazji pobytu w RPA, warto jest wybrać się tam na wycieczkę. Jest to najbliższe miejsce Johannesburga, gdzie można zaznać prawdziwej Afryki.
Friday 21 October 2011
Drzewo bottlebrush tree
Zdjęcia drzewa popularnie nazywanego Szczątką do Mycia Butelek, czyli Bottlebrush Tree
A To inne drzewo Bottlebrush, pochodzi z Australii, z New South Wales - Callistemon rigidus (Stiff Bottlebrush. Nie wiem dlaczego nazywane jest drzewem, jeśli przypomina bardziej krzew.
A To inne drzewo Bottlebrush, pochodzi z Australii, z New South Wales - Callistemon rigidus (Stiff Bottlebrush. Nie wiem dlaczego nazywane jest drzewem, jeśli przypomina bardziej krzew.
Thursday 20 October 2011
Zdjęcia z wycieczki do Soweto
Kilka dodatkowych zdjęć z wycieczki do Soweto.
Zdjęcia witraża z kościoła Regina Mundi.
Widok na Soweto i Dom Mandeli.
Dom Mandeli został całkowicie przebudowany i stracił na orginalności. Moim zdaniem nie warto to odwiedzać.
Zdjęcia witraża z kościoła Regina Mundi.
Widok na Soweto i Dom Mandeli.
Dom Mandeli został całkowicie przebudowany i stracił na orginalności. Moim zdaniem nie warto to odwiedzać.
Wycieczka do Pretorii
Kilka zdjęć z Pretorii, stolicy administracyjnej RPA. Tutaj właśnie znajdują się wszystkie urzędy centralne i siedziba rządu. W przeszłości miasto nie cieszyło się najlepszą sławą, uważano go za bastion apartheidu. Dzisiejsza Pretoria to przede wszystkim wielonarodowa kolonia dyplomatów, polityków i przedsiębiorców.
Nieoficjalna miasta Pretorii brzmi
Oto kilka zdjęć z wycieczki do Pretorii.
Nieoficjalna miasta Pretorii brzmi
Palisandrowe Miastoże względu na 50 tysięcy drzew palisandrowych (jacaranda)zakwitających na ulicach Pretorii.
Oto kilka zdjęć z wycieczki do Pretorii.
Thursday 13 October 2011
Dania z RPA
Zululand nie miejsce dla maminsynków lub wybrednych smakoszy. W królestwie wojen plemiennych, swoistej kultury, tragicznej historii, putu pap i duszonej krowiej głowę. Kiedy w Zululandzie, musisz być jak Zulusi.
Każdy, kto odwiedził Shakaland w Eshowe, KwaZulu-Natal, doświadczył tyle Zululand jak jest to możliwe w krótkim okresie czasu. Badanie historii Zulu jest skomplikowane, może zająć ci całe życie.
Shakaland jest w 100% pełen magii Zulu. Z legendarnym Holgate Kingsley nadal na czele własnego imperium trochę (że zaczął wiele lat temu na planie oryginalnego filmu Zulu Shaka), istnieje kilka rzeczy, które przynoszą urok pierzastych koron, tarczy Nguni, naszyjników z kości i assegais. Na zakończenie wycieczki oferowane są wspaniałe dania zuluskie: inlohko, imfino i amadombolo, lub w prostym języku polskim: głowa krowy, dziki szpinak, pierogi i słodkie ziemniaki.
Wygląda to smakowicie. Doskonale przygotowana i upieczona krowia głowa na tradycyjnym drewnianym talerzu (tzw. ugqoko). Jedynym problemem może być znalezienie odpowiednio wielkiego gara do gotowania.
Przyozdobiona sałatą, pomidorami i kilkoma gałązkami natki pietruszki, ogromna głowa wywołuje apetyczne wrażenie i nie smakuje najgorzej. Policzki są głównym przysmakiem i smakują jak cienkie plasterki pieczeni.
W kulturze Zulu tylko mężczyźni jedzą inhloko. Symbolizuje to, że mężczyźni są głowami gospodarstwa. Zaszczyt i przywilej spożywania inhloko jest dla nich zastrzeżony. Tradycyjnie, krowy są święte i tylko przygotowywane są dla dużych uroczystości takich jak śluby i pogrzeby. Ludzie jedzą go w Kraal (gospodarstwo Zuluskie) z uroczystymi tańcami. Najstarszy mężczyzna umieści kości z czaszki na jednej z chat żeby dać respekt dla przodków.
W tym samym duchu, iIbele (krowie wymiona) jest spożywane wyłącznie przez kobiety, ale gotowane przez mężczyzn. Rozumowanie jest, że jedzenie wymiona da siłę do kobietom, które karmią piersią i będzie chronić ich piersi - na wypadek choroby .
Iphaphu (krowie płuca) jest zarezerwowane dla chłopców Zulu, którzy nie mogą go jeść w domostwie. Muszą przygotować posiłek z daleka od domu. Chłopcy, najpierw muszą odbyć walkę na kije, zanim zaczną jeść płuca. Wierzy się, że da im to wytrzymałość - "długi oddech" do biegania i walki, gdy wyrosną na wojowników Zulu.
Przepis na inhloko
Co trzeba
Jedną całą głowę krowy (bez skóry)
15 l wody
60 ml soli.
Jak gotować,
Umieść wielki żeliwny sagan na ogniu i wlej wodę. Doprowadzić wodę do wrzenia i dodaj sól. Umieść krowią głowę w garnku i zamknij garnek pokrywką. Gotuj przez półtorej do dwóch godzin - w zależności od wieku krów i wielkości głowy. Kiedy mięso zaczyna robić się miękkie, wyjmij głowę z garnka i upiecz ją w piekarniku lub na otwartym ogniu, aż uzyskasz złoty kolor. Podawać na ugqoko (duże drewniane talerzy).
(Nie rozgotować) Potnij mięso na kawałki i podawaj z sałatką.
Każdy, kto odwiedził Shakaland w Eshowe, KwaZulu-Natal, doświadczył tyle Zululand jak jest to możliwe w krótkim okresie czasu. Badanie historii Zulu jest skomplikowane, może zająć ci całe życie.
Shakaland jest w 100% pełen magii Zulu. Z legendarnym Holgate Kingsley nadal na czele własnego imperium trochę (że zaczął wiele lat temu na planie oryginalnego filmu Zulu Shaka), istnieje kilka rzeczy, które przynoszą urok pierzastych koron, tarczy Nguni, naszyjników z kości i assegais. Na zakończenie wycieczki oferowane są wspaniałe dania zuluskie: inlohko, imfino i amadombolo, lub w prostym języku polskim: głowa krowy, dziki szpinak, pierogi i słodkie ziemniaki.
Wygląda to smakowicie. Doskonale przygotowana i upieczona krowia głowa na tradycyjnym drewnianym talerzu (tzw. ugqoko). Jedynym problemem może być znalezienie odpowiednio wielkiego gara do gotowania.
Przyozdobiona sałatą, pomidorami i kilkoma gałązkami natki pietruszki, ogromna głowa wywołuje apetyczne wrażenie i nie smakuje najgorzej. Policzki są głównym przysmakiem i smakują jak cienkie plasterki pieczeni.
W kulturze Zulu tylko mężczyźni jedzą inhloko. Symbolizuje to, że mężczyźni są głowami gospodarstwa. Zaszczyt i przywilej spożywania inhloko jest dla nich zastrzeżony. Tradycyjnie, krowy są święte i tylko przygotowywane są dla dużych uroczystości takich jak śluby i pogrzeby. Ludzie jedzą go w Kraal (gospodarstwo Zuluskie) z uroczystymi tańcami. Najstarszy mężczyzna umieści kości z czaszki na jednej z chat żeby dać respekt dla przodków.
W tym samym duchu, iIbele (krowie wymiona) jest spożywane wyłącznie przez kobiety, ale gotowane przez mężczyzn. Rozumowanie jest, że jedzenie wymiona da siłę do kobietom, które karmią piersią i będzie chronić ich piersi - na wypadek choroby .
Iphaphu (krowie płuca) jest zarezerwowane dla chłopców Zulu, którzy nie mogą go jeść w domostwie. Muszą przygotować posiłek z daleka od domu. Chłopcy, najpierw muszą odbyć walkę na kije, zanim zaczną jeść płuca. Wierzy się, że da im to wytrzymałość - "długi oddech" do biegania i walki, gdy wyrosną na wojowników Zulu.
Przepis na inhloko
Co trzeba
Jedną całą głowę krowy (bez skóry)
15 l wody
60 ml soli.
Jak gotować,
Umieść wielki żeliwny sagan na ogniu i wlej wodę. Doprowadzić wodę do wrzenia i dodaj sól. Umieść krowią głowę w garnku i zamknij garnek pokrywką. Gotuj przez półtorej do dwóch godzin - w zależności od wieku krów i wielkości głowy. Kiedy mięso zaczyna robić się miękkie, wyjmij głowę z garnka i upiecz ją w piekarniku lub na otwartym ogniu, aż uzyskasz złoty kolor. Podawać na ugqoko (duże drewniane talerzy).
(Nie rozgotować) Potnij mięso na kawałki i podawaj z sałatką.
Wycieczka do Tierhoek w górach Piekenierskloof
Tierhoek to mała farma na końcu wyboistej, szutrowej drogi wiodącej wysoko, do gór Piekenierskloof. Pierwszą rzecz jaką zauważysz po przyjeździe to fakt że jest tam bardzo sucho. Położony dwie godziny jazdy z Kapsztadu, na brzegu krainy Cederberg. Ma wspaniałe piękno szarych klifów wystających śmiało z pofalowanego krajobrazu. Często przy domach na farmach rosną stare dęby, okolice słyną z plantacji krzewów rooibos i buchu jak też uprawia się tutaj dużo winorośli.
Nie mniej jednak, istnieje tylko kilka gatunków win pochodzących z Piekenierskloof. Większość smakoszy win prawdopodobnie nigdy nie słyszało o o Tierhoek. W czasie jazdy w kierunku Tierhoek zauważysz że jest tutaj wiele plantacji winorośli. Krzewy winogron wyrastają śmiało z suchego terenu. Po przybyciu do winnicy, producent win Roger Burton podjechał swoją toyotą Hilux 4X4. Zaprosił nas na braaia i opowiedział o okolicznych farmach. Niektóre z nich, Grenache, Grenache Blanc i Chenin Blanc mają ponad 60 lat i produkują wysokiej jakości winogrona. Większość z nich sprzedawana jest do Citrusdal co-operative, ale tereny te zostały odkryte przez znanych producentów wina ze Stellenbosch, używających winogrona w ich własnych winach.
Podczas braaia wypiliśmy za dużo wina i rozmowa skończyła się późno w nocy.
Następnego ranka udaliśmy się na pieszą wycieczkę po okolicy. Właścicielem Tierhoek jest Shelley Sandel, której mąż, Tony odbudował stare budynki, w tym stary konny młyn przerobiony na piwnicę. Położony pomiędzy dwoma dębowymi lasami, oryginalny dom ma trzy sypialnie i cedrowe wykończenie. Umeblowany antykami i może być wynajmowany dla turystów. Trawnik jest wspaniałym miejscem na odpoczynek. Można podziwiać tutaj wspaniałe widoki na góry. Wieczorem Roger zabrał na na degustację wina w starym młynie, gdzie cały czas jest kamień do mielenia zboża. Wino mówi samo za siebie. Bardzo delikatne i klasyczne.
Nie mniej jednak, istnieje tylko kilka gatunków win pochodzących z Piekenierskloof. Większość smakoszy win prawdopodobnie nigdy nie słyszało o o Tierhoek. W czasie jazdy w kierunku Tierhoek zauważysz że jest tutaj wiele plantacji winorośli. Krzewy winogron wyrastają śmiało z suchego terenu. Po przybyciu do winnicy, producent win Roger Burton podjechał swoją toyotą Hilux 4X4. Zaprosił nas na braaia i opowiedział o okolicznych farmach. Niektóre z nich, Grenache, Grenache Blanc i Chenin Blanc mają ponad 60 lat i produkują wysokiej jakości winogrona. Większość z nich sprzedawana jest do Citrusdal co-operative, ale tereny te zostały odkryte przez znanych producentów wina ze Stellenbosch, używających winogrona w ich własnych winach.
Podczas braaia wypiliśmy za dużo wina i rozmowa skończyła się późno w nocy.
Następnego ranka udaliśmy się na pieszą wycieczkę po okolicy. Właścicielem Tierhoek jest Shelley Sandel, której mąż, Tony odbudował stare budynki, w tym stary konny młyn przerobiony na piwnicę. Położony pomiędzy dwoma dębowymi lasami, oryginalny dom ma trzy sypialnie i cedrowe wykończenie. Umeblowany antykami i może być wynajmowany dla turystów. Trawnik jest wspaniałym miejscem na odpoczynek. Można podziwiać tutaj wspaniałe widoki na góry. Wieczorem Roger zabrał na na degustację wina w starym młynie, gdzie cały czas jest kamień do mielenia zboża. Wino mówi samo za siebie. Bardzo delikatne i klasyczne.
Tuesday 11 October 2011
Maropeng
Maropeng jest to muzeum poświęcone znaleziskom na terenie Kolebki Ludzkości.
W czasie zwiedzania poznamy historię ewolucji rasy ludzkiej.
Najważniejszy budynek to Tumulus, wzorowany na starożytnych kurhanach.
Maropeng to powrót do miejsca pochodzenia w języku setswana.
Po drodze do Tumulus możesz zatrzymać się przy miejscach gdzie nadal prowadzone są wykopaliska archeologiczne. Miejsce z epoki kamienia jest badane od roku 2005 przez naukowców z Uniwersytetu Witwatersrand.
Za szybami można zobaczyć skamieniałe czaszki osobników uważanych za link pomiędzy małpą i człowiekiem.
Dzięki ogromnej wiedzy lokalnych przewodników zapoznamy się z kolejnymi cyklami ewolucji.
Następnie zjeżdżamy do jaskini, gdzie znaleziono eksponaty. Chętni mogą udać się na rejs łodzią po podziemnym jeziorze.
Rejs łodzią rozpoczyna się chwili obecnej i zabiera nas w podróż wstecz. Obserwujemy poszczególne etapy tworzenia naszej Ziemi. Śnieg i lód stworzony tam sztucznie daje podróżnikom odczucie ostatniej epoki lodowcowej. Podróż sięga dalej w czasie, gdy świat był zanurzony w wodzie, a poza tym do powstania skorupy ziemskiej i przemieszczanie się płyt tektonicznych.
Wreszcie dochodzimy do samego początku, gdy Ziemia była ognistą kulą stopionych skał, a jazda kończy się dramatycznie w "czarną dziurę" symulowane.
Goście idą pieszo do 3 metrów w "czarną dziurę", przed pojawiające się przed audio-wizualna prezentacja formacji ziemi, dostarczając dalszych zrozumienia doświadczenie zmysłowe łodzi.
W czasie zwiedzania poznamy historię ewolucji rasy ludzkiej.
Najważniejszy budynek to Tumulus, wzorowany na starożytnych kurhanach.
Maropeng to powrót do miejsca pochodzenia w języku setswana.
Po drodze do Tumulus możesz zatrzymać się przy miejscach gdzie nadal prowadzone są wykopaliska archeologiczne. Miejsce z epoki kamienia jest badane od roku 2005 przez naukowców z Uniwersytetu Witwatersrand.
Za szybami można zobaczyć skamieniałe czaszki osobników uważanych za link pomiędzy małpą i człowiekiem.
Dzięki ogromnej wiedzy lokalnych przewodników zapoznamy się z kolejnymi cyklami ewolucji.
Następnie zjeżdżamy do jaskini, gdzie znaleziono eksponaty. Chętni mogą udać się na rejs łodzią po podziemnym jeziorze.
Rejs łodzią rozpoczyna się chwili obecnej i zabiera nas w podróż wstecz. Obserwujemy poszczególne etapy tworzenia naszej Ziemi. Śnieg i lód stworzony tam sztucznie daje podróżnikom odczucie ostatniej epoki lodowcowej. Podróż sięga dalej w czasie, gdy świat był zanurzony w wodzie, a poza tym do powstania skorupy ziemskiej i przemieszczanie się płyt tektonicznych.
Wreszcie dochodzimy do samego początku, gdy Ziemia była ognistą kulą stopionych skał, a jazda kończy się dramatycznie w "czarną dziurę" symulowane.
Goście idą pieszo do 3 metrów w "czarną dziurę", przed pojawiające się przed audio-wizualna prezentacja formacji ziemi, dostarczając dalszych zrozumienia doświadczenie zmysłowe łodzi.
Wycieczka do Wioski Lesedi w Johannesburgu
Wioska Lesedi znajduje się w odległości około 40 minut jazdy od Johannesburga i Pretorii na terenie słynnej Kolebki Ludzkości.
Można tam poznać lokalną kulturę RPA.
Wycieczka Po Wiosce Lesedi zaczyna się wizytą w domostwach plemienia Ndebele. Ich domy są pięknie malowane. Plemię to uważane jest za artystyczny naród. Wprowadzeniem do zwiedzania jest multimedialna prezentacja o narodach żyjących w RPA. Później zwiedzamy domostwo (kraal) Zulu, Basotho, Xhosa i Pedi. Możemy skosztować tutejszy przysmak, czyli suszone gąsienice mopani. Na koniec wycieczki udajemy się na tradycyjny obiad. Możemy tam zamówić tradycyjne dania afrykańskie jak też pieczeń z krokodyla, antylopy czy strusia.
Wioska Lesedi powstała z myślą o turystach którzy chcą poznać mistyczne kultury i tradycje narodów Afryki Południowej, pogrążonych w plemienny folklor i tradycje przodków. Nasza kultura jest światłem naszego narodu - dlatego Lesedi znaczy w języku Zulu światło.
Można tam poznać lokalną kulturę RPA.
Wycieczka Po Wiosce Lesedi zaczyna się wizytą w domostwach plemienia Ndebele. Ich domy są pięknie malowane. Plemię to uważane jest za artystyczny naród. Wprowadzeniem do zwiedzania jest multimedialna prezentacja o narodach żyjących w RPA. Później zwiedzamy domostwo (kraal) Zulu, Basotho, Xhosa i Pedi. Możemy skosztować tutejszy przysmak, czyli suszone gąsienice mopani. Na koniec wycieczki udajemy się na tradycyjny obiad. Możemy tam zamówić tradycyjne dania afrykańskie jak też pieczeń z krokodyla, antylopy czy strusia.
Wioska Lesedi powstała z myślą o turystach którzy chcą poznać mistyczne kultury i tradycje narodów Afryki Południowej, pogrążonych w plemienny folklor i tradycje przodków. Nasza kultura jest światłem naszego narodu - dlatego Lesedi znaczy w języku Zulu światło.
Wycieczka do Parku Lwów w Johannesburgu
Wycieczka Parku Lwów w Johannesburgu
Lwy są tutaj jak w buszu, przecież jest tutaj identyczny klimat. Parku Lwów nie możemy uważać za zoo, do rezerwatu też jeszcze nie dorósł. W największej części parku można zobaczyć zwierzęta roślinożerne. Druga część to kilka ogrodzonych wysokim płotem miejsc z lwami, dzikimi psami i gepardami.
Przy wejściu można robić sobie zdjęcia młodymi lwami, obok są sympatyczne surykatki.
Najpierw pojechaliśmy zobaczyć antylopy, strusie, żebry i żyrafy w części dla roślinożerców. Nie jeździliśmy tutaj długo, koniecznie chcieliśmy zobaczyć białe lwy. Pomimo że lwy od małego były z ludźmi, cały czas mają dziki instynkt drapieżnika. Nie rozumieją strategii polowania, na wolności zginęły by z głodu, ale mogą być niebezpieczne dla zwiedzających, dlatego niedozwolone jest otwieranie okien w samochodach dla poprawienia jakości zdjęć. Przewodnik powiedział nam że biały lew to nie albinos.
Podobno ubarwienie białe zwierząt wzięło się z jedynej możliwości przetrwania w epoce lodowcowej, epoka minęła a gen został.
Widziałem i homo i heterozygoty, tzn osobniki mniej lub bardziej białe, kombinacja dwóch genów (recesywnych) daje albinizm u następnego pokolenia.
To co tam jest to po prostu mutanci...ale nie oddzielny gatunek, tak jak mówi autor...albinizm(homozygotyczne osobnicy recesywni) to kumulacja dwóch alleli...tamte lwy(małe) są albinosami, kombinacja różowego zabarwienia skóry wokół oczu, nosa..
Zdjęcia oka małego lwiatka nie mam, ale mam starego reproduktora-jasne tęczówki, pewnie ma tez dużą wadę wzroku, pewnie astymatyzm, i światłowstręt, a właśnie ciekawe jak sobie radzą z taka ekspozycją światła) (lew ma podobne warunki wzrokowe co my, zn ludzie do 1500m lokalizuje zdobycz).
I teraz samo prawdopodobieństwo nie wystarczy, bo każdy osobnik to inna kombinacja genów a białko z wielu genów warunkuje kolor., można być nosicielem genu albinizmu, ale nie być homozygotą i teraz liczba lwiatek w miocie się liczy, podobno lwica wybiera samca po zabarwieniu grzywy, im ciemniejsze tym lepszy. (w znaczeniu przetrwania, skoro mówimy o kolorach).
Gen recesywny ujawnia się przejawia się tylko w stanie homozygotycznym.czyli mają tam kilka osobników homozygotycznych, których krzyżówki dają w następnych pokoleniach "czyste" geny recesywne...itd.
Dominującą barwa tęczówek u nas Europejczyków jest brązowa...a wiecie że prawdopodobieństwo że dwoje brązowookich rodziców wyda potomstwo niebieskookie po trzech brązowookich jest zawsze takie samo 1/4.
zawsze powtarzam "genetyka, wielka nauka"...jak widzę kopię kopii.
Lwy są tutaj jak w buszu, przecież jest tutaj identyczny klimat. Parku Lwów nie możemy uważać za zoo, do rezerwatu też jeszcze nie dorósł. W największej części parku można zobaczyć zwierzęta roślinożerne. Druga część to kilka ogrodzonych wysokim płotem miejsc z lwami, dzikimi psami i gepardami.
Przy wejściu można robić sobie zdjęcia młodymi lwami, obok są sympatyczne surykatki.
Najpierw pojechaliśmy zobaczyć antylopy, strusie, żebry i żyrafy w części dla roślinożerców. Nie jeździliśmy tutaj długo, koniecznie chcieliśmy zobaczyć białe lwy. Pomimo że lwy od małego były z ludźmi, cały czas mają dziki instynkt drapieżnika. Nie rozumieją strategii polowania, na wolności zginęły by z głodu, ale mogą być niebezpieczne dla zwiedzających, dlatego niedozwolone jest otwieranie okien w samochodach dla poprawienia jakości zdjęć. Przewodnik powiedział nam że biały lew to nie albinos.
Podobno ubarwienie białe zwierząt wzięło się z jedynej możliwości przetrwania w epoce lodowcowej, epoka minęła a gen został.
Widziałem i homo i heterozygoty, tzn osobniki mniej lub bardziej białe, kombinacja dwóch genów (recesywnych) daje albinizm u następnego pokolenia.
To co tam jest to po prostu mutanci...ale nie oddzielny gatunek, tak jak mówi autor...albinizm(homozygotyczne osobnicy recesywni) to kumulacja dwóch alleli...tamte lwy(małe) są albinosami, kombinacja różowego zabarwienia skóry wokół oczu, nosa..
Zdjęcia oka małego lwiatka nie mam, ale mam starego reproduktora-jasne tęczówki, pewnie ma tez dużą wadę wzroku, pewnie astymatyzm, i światłowstręt, a właśnie ciekawe jak sobie radzą z taka ekspozycją światła) (lew ma podobne warunki wzrokowe co my, zn ludzie do 1500m lokalizuje zdobycz).
I teraz samo prawdopodobieństwo nie wystarczy, bo każdy osobnik to inna kombinacja genów a białko z wielu genów warunkuje kolor., można być nosicielem genu albinizmu, ale nie być homozygotą i teraz liczba lwiatek w miocie się liczy, podobno lwica wybiera samca po zabarwieniu grzywy, im ciemniejsze tym lepszy. (w znaczeniu przetrwania, skoro mówimy o kolorach).
Gen recesywny ujawnia się przejawia się tylko w stanie homozygotycznym.czyli mają tam kilka osobników homozygotycznych, których krzyżówki dają w następnych pokoleniach "czyste" geny recesywne...itd.
Dominującą barwa tęczówek u nas Europejczyków jest brązowa...a wiecie że prawdopodobieństwo że dwoje brązowookich rodziców wyda potomstwo niebieskookie po trzech brązowookich jest zawsze takie samo 1/4.
zawsze powtarzam "genetyka, wielka nauka"...jak widzę kopię kopii.
Friday 7 October 2011
Wycieczka po Pretorii, ratusz miasta
Po przeciwnej stronie Transvaal Muzeum jest piękny park z ratuszem miasta.
W czasie wycieczki po Pretorii warto jest zatrzymać sę na parę minut i zobaczyć pomniki ludzi od których pochodzi nazwa miasta Pretorii.
Ratusz w Pretorii
W czasie wycieczki po Pretorii warto jest zatrzymać sę na parę minut i zobaczyć pomniki ludzi od których pochodzi nazwa miasta Pretorii.
Ratusz w Pretorii
Wycieczka do Transvaal Museum w Pretorii
Wycieczka do Muzeum Transwalu w Pretorii.
W centrum Pretorii, stolicy RPA można zwiedzić Transvaal Museum uważane za wiodący muzeum historii naturalnej. Muzeum czynne jest w każdym dniu tygodnia.
Założone w 1892 roku, Transvaal Museum of Natural History znajdowało się najpierw w małym pokoju obok wieży zegarowej, na najwyższym piętrze Parliament House. Bardzo mało eksponatów, że ledwo uzasadnione było zatrudnianie stałych pracowników. Dzięki wielu darowanym przedmiotom, głównie skamieniałości roślin i zwierząt i przedmiotów pochodzących z Europy - zwłaszcza tych dotyczących Burów i Voortrekkers - kolekcja gwałtownie rozrastała się. Dziś kolekcja Transvaalu Museum of Natural History mieści się we wspaniałym budynku z piaskowca, jego wejście ozdobione przez szkielety dinozaurów, wypełnione przestrzennymi halami z eksponatami. Na wystawie są hominidów skamieniałości z Kolebki Ludzkości w tym Pani Ples uważanej za daleką krewną całej ludzkości; skamieniałości płazów, ryb, gadów i roślin z Karru.
Jest tam Centrum Discovery dla dzieci (po dokonaniu rezerwacji), którzy mogą doświadczyć historii naturalnej i muzeum pozwala młodemu pokoleniu do rekonstrukcji dinozaurów Deinonychus - wykorzystywanych w filmie Jurassic Park. Analizy chemiczne XVII wieku glinianych fajek gliny sugeruje, że Shakespeare i jego kompani palili marihuanę.
W centrum Pretorii, stolicy RPA można zwiedzić Transvaal Museum uważane za wiodący muzeum historii naturalnej. Muzeum czynne jest w każdym dniu tygodnia.
Założone w 1892 roku, Transvaal Museum of Natural History znajdowało się najpierw w małym pokoju obok wieży zegarowej, na najwyższym piętrze Parliament House. Bardzo mało eksponatów, że ledwo uzasadnione było zatrudnianie stałych pracowników. Dzięki wielu darowanym przedmiotom, głównie skamieniałości roślin i zwierząt i przedmiotów pochodzących z Europy - zwłaszcza tych dotyczących Burów i Voortrekkers - kolekcja gwałtownie rozrastała się. Dziś kolekcja Transvaalu Museum of Natural History mieści się we wspaniałym budynku z piaskowca, jego wejście ozdobione przez szkielety dinozaurów, wypełnione przestrzennymi halami z eksponatami. Na wystawie są hominidów skamieniałości z Kolebki Ludzkości w tym Pani Ples uważanej za daleką krewną całej ludzkości; skamieniałości płazów, ryb, gadów i roślin z Karru.
Jest tam Centrum Discovery dla dzieci (po dokonaniu rezerwacji), którzy mogą doświadczyć historii naturalnej i muzeum pozwala młodemu pokoleniu do rekonstrukcji dinozaurów Deinonychus - wykorzystywanych w filmie Jurassic Park. Analizy chemiczne XVII wieku glinianych fajek gliny sugeruje, że Shakespeare i jego kompani palili marihuanę.
Sunday 2 October 2011
Wycieczka do Parku Narodowego Pilanesberg w RPA
Kilka zdjęć z wycieczki do Parku Pilanesberg.
Jest to stosunkowo niewielki park znajdujący się dwie godziny jazdy od Johannesburga.
Można tam spotkać wszystkie ważniejsze zwierzęta jakie występują w RPA.
Jest to stosunkowo niewielki park znajdujący się dwie godziny jazdy od Johannesburga.
Można tam spotkać wszystkie ważniejsze zwierzęta jakie występują w RPA.
Wednesday 17 August 2011
Wycieczka RPA, śnieg w Mpumalandze
Dullstroom leży na wschodniej skarpie w prowincji Mpumalanga w RPA jest jednym z największych miast w tym okręgu. Na wysokości 2100m npm, można się spodziewać ochłodzenia klimatu i szybkie zmiany w codziennych warunkach pogodowych pomimo że to Afryka.
Mimo, że śnieg nie jest tak powszechny, nie włącza Dullstroom w winter wonderland.
W miesiącach zimowych, średnia temperatura minimalna wynosi od 9,2 ° C we wrześniu i 2,4 ° C w lipcu.
Frost jest powszechna i śnieg może wystąpić również od czasu do czasu.Najzimniejszych nocy w ostatnich czasach miało miejsce w czerwcu, z minimum -7 ° C.
Średnia wzloty zimą waha się od 19,7 ° C we wrześniu i 14 ° C w lipcu.
Oto zdjęcia śniegu w RPA zrobione w czasie wycieczki do Trasy Panoramicznej i Parku Krugera.
Mimo, że śnieg nie jest tak powszechny, nie włącza Dullstroom w winter wonderland.
W miesiącach zimowych, średnia temperatura minimalna wynosi od 9,2 ° C we wrześniu i 2,4 ° C w lipcu.
Frost jest powszechna i śnieg może wystąpić również od czasu do czasu.Najzimniejszych nocy w ostatnich czasach miało miejsce w czerwcu, z minimum -7 ° C.
Średnia wzloty zimą waha się od 19,7 ° C we wrześniu i 14 ° C w lipcu.
Oto zdjęcia śniegu w RPA zrobione w czasie wycieczki do Trasy Panoramicznej i Parku Krugera.
Subscribe to:
Posts (Atom)