Wednesday 16 July 2014

Pozłacane ogrodzenie więzienia na Robben Island

Przez dziesiątki lat trzy-metrowy płot z drutu kolczastego, i dziesięciokilometrowy odcinek oceanu, odcinał grupę więźniów politycznych, zdefiniowanych jako terroryści i zdrajcy. Dla większości mieszkańców RPA, Wyspa Robben był poza zasięgiem wzroku i myśli. Nie publikowano zdjęć tego miejsca ani zdjęć najsłynniejszego więźnia, Nelsona Mandeli. Apartheid obalono w 1994 roku. Ogrodzenie więzienia, narażone na działanie trudnych warunków pogodowych przez 30 lat, rozpadało się, w ramach remontu generalnego, ogrodzenie zostało zmienione.

 Stare ogrodzenie zostało rozebrane w 2009 roku i przygotowane wraz z innym złomem do przetopu. Podczas wizyty na Robben Island, pewien artysta postanowił to uratować. Uciążliwe ogrodzenie jest teraz cięte, pokrywane złotem i srebrem i przekształcane w ten sposób na biżuterię, która sprzedawana jest w cenie od 2600 do 8400 randów (740 PLN do 2390 PLN). Projektantka, Charmaine Taylor, przyciąga zainteresowanie celebrytów i wybiera się nawet do Wielkiej Brytanii w tym tygodniu w celu promowania gamy biżuterii, noszącej blizny historii, ale "zamienia coś negatywnego na coś pozytywnego" zdaniem artystki. Płot, zwieńczony drutem kolczastym, otaczający Mandelę i innych współwięźniów, został uratowany przez Chrisa Swift.
Naszyjnik zrobiony z kawałka siatki z Robben Island

 Artysta zauważył zbędne materiały, podczas wycieczkę edukacyjnej na wyspę Robben, obecnie muzeum i od razu zauważył symboliczną wartość tego złomu. Historia ratunku siatki z płotu sięga roku 2009, kiedy Chris Swift był na ostatnim roku w Szkole Sztuk Pięknych w Michaelis, (UCT School of Fine Art). Chris zajmował się wykorzystywaniem odpadów do tworzenia sztuki w celu ochrony środowiska naturalnego. Dzieła sztuki, które stworzył później wygrały dla niego nagrodę Michaelis i ustanowiły go najlepszym studentem roku. W marcu 2010 roku wygrał największy konkurs sztuki współczesnej RPA - Spier Contemporary 2010. Ciągłe poszukiwanie zużytych materiałów sprawiło, że Chris doskonale zdawał sobie sprawę z wartości pewnych odpadów, dlatego kiedy podczas zwiedzania Robben Island zauważył ogrodzenie więzienia na składowisku złomu, znał tego wartość.

 Płot zastąpiony przez nowe ogrodzenie w ramach reorganizacji w 20. rocznicę uwolnienia Nelsona Mandeli. Po wytłumaczeniu władzom symbolicznego znaczenia, Chris przystąpił do ratowania tego cennego dziedzictwa w Kapsztadzie, gdzie spędził około 3 miesięcy. Większość uratowanego ogrodzenia stało się integralną częścią jego wystawy dyplpmowej zatytułowanej "Koń trojański" jako 7m długości dzieło sztuki. Dzieło wysłano następnie do Spier Contemporary 2010 i ponownie wzniesiono jako „Kolumna Nelsona” ze względu na jej pozycjonowanie poza ratuszem Kapsztadzie, gdzie Nelson Mandela wygłosił przemówienie po wyjściu z więzienia.
 Po wystawie, Chris zrozumiał, że ogrodzenie może służyć do wyższych celów. Poprzez swoją sztukę, jest w stanie przekazać wiadomość dla tych, którzy są gotowi i zdolni do słuchania. Z taką wizją założył RIACT i produkuje przedmioty z siatki z płotu na sprzedaż. Produkcja tych artefaktów tworzy miejsca pracy.

Płot z więzienia na Robben Island gotowy do transportu na przetop

Składowisko złomu, które zwróciło uwagę Chrisa

Friday 4 July 2014

Koniec z safari na słoniach w Sun City

Operator Tourvest Accommodation and Activities (TAA) zapowiedział koniec z safari na słoniach i interakcjami turystów ze słoniami w Sun City od września 2014 roku. Trochę trudno jest mi zrozumieć tą decyzję. Kilka miesięcy temu pisałem na tym blogu o szkodach jakie czynią spacery z lwami i robienie zdjęć z lwiątkami. Nie sądziłem że problem ten może dotyczyć też słoni. Moim zdaniem, oswojone słonie używane w Sun City już przywykły do turystów i safari. Nie wyobrażam sobie możliwości przeniesienia do buszu tych zwierząt. Moim zdaniem, zwierzęta te będą miały problem z przetrwaniem. Dyrektor TAA, Gary Elmes, powiedział: „po 12 latach edukacji i wzbogacania życia niezliczonych gości w Sun City, nadszedł czas, aby przejść do kolejnego etapu zaplanowanego w życiu słoni”, czyli uwolnienie ich na wolność. Gavin Reynolds, prezes Mankwe Gametrackers, która połączyła się z TAA w maju, powiedział, że nie została jeszcze podjęta decyzja, gdzie słonie zostaną przekazane, bo choć Park Narodowy Pilanesberg wydaje się najlepszym rozwiązaniem ze względu na jego sąsiedztwo z Sun City, zarząd parku jest temu przeciwny. Mankwe Gametrackers rozpatrują szereg potencjalnych możliwości. Gavin powiedział że kiedy słonie zostaną przeniesione do parku, są plany, aby je w pełni zintegrować i rehabilitować do życia na wolności. Moim zdaniem, decyzja zarządu Parku Pilanesberg była właściwa. Słonie przyzwyczajone do ludzi mogą stać się niebezpieczne. Chociażby dlatego że potrafią zobaczyć człowieka w samochodzie. Dzikie zwierzęta widzą samochód jako jedna istota, dlatego nie atakują turystów w samochodach. Sytuacja zmienia się, kiedy zwierzęta wychowały się z ludźmi. Wtedy w zupełnie inny sposób postrzegają samochody. Pamiętam, kiedy sprowadzono słonie do Parku Pilanesberg w ramach operacji Genesis, były one bardzo niebezpieczne. Zajęło wiele czasu żeby odkryć że przyczyną takiego zachowania był brak królowej stada.

Sunday 15 June 2014

Nowe zasady wjazdu do RPA rodziców z dziećmi

Od kilku miesięcy najczęściej dyskutowaną sprawą stały się utrudnienia, jakie wprowadza rząd RPA w celu ograniczenia liczby turystów. Dzięki błaganiom linii lotniczych, utrudnienie to zacznie obowiązywać od 1 października 2014 roku, czyli już po zakończeniu sezonu turystycznego w Europie. Da to szansę to osobom wybierającym się do RPA z dziećmi na wyrobienie wymaganych dokumentów. Nie sądzę że taka zwłoka pomoże, bo o całym zamieszaniu niewiele mówi się poza granicami RPA. Zastanawiam się, w jaki sposób ludzie dowiedzą się o wymaganiach przy wjeździe do RPA z dziećmi? Mówi się tylko o odpisie aktu urodzenia,ale jest tam tak naprawdę kilka innych dokumentów. Po pierwsze, musi to być tłumaczone na język angielski przez tłumacza przysięgłego, po drugie, wymagana jest pisemna zgoda drugiego rodzica, jeśli dziecko jedzie bez obojga, kopie paszportów, dowodów osobistych itp. Linie lotnicze już przygotowały się prawnie do nawracania turystów z lotniska. Lufthansa i SWISS zmieniły już swoje cancellation polisę. Linie lotnicze oświadczyły: "We wszystkich rodzinnych biletach wydanych przed 10 czerwca 2014 roku, które zostały dotknięte przez nowe utrudnienia Ministerstwa Spraw Wewnętrznych RPA, będzie można zmienić bez dodatkowych opłat datę odlotu, lub otrzymać pełny zwrot, jeśli rodzice chcą rezygnacji z rezerwacji." Z drugiej strony, rzecznik linii lokalnych w RPA - Mango, Hein Kaiser, powiedział, że wprowadzone przepisy nie mają nic wspólnego z liniami lotniczymi. Nowe wymagania zostały ogłoszone wystarczająco dawno żeby dać czas na wyrobienie wymaganej dokumentacji. „Linie lotnicze nie ponoszą odpowiedzialności za odszkodowania z powodów zmian prawa, zgodnie z którą odpowiedzialność za prawidłowe dokumenty w podróży spoczywa indywidualnych osobach.” Linie lotnicze SAA nie wypowiedziały się jeszcze w tej sprawie. Moim zdaniem, wielu turystów czeka rozczarowanie, kiedy zostaną niespodziewanie wróceni z lotniska. Więcej na ten temat napisałem na stronie: Nowe przepisy wjazdu do RPA

Monday 5 May 2014

Twitterowa wojna Kenii z RPA

Nigdy nie byłem miłośnikiem Twittera ani Facebooka. Uważałem zawsze że portale społecznościowe nie są dla ludzi w moim wieku. Moja opinia uległa zmianie wczoraj, kiedy odkryłem przez przypadek na Twitterze wojnę Kenii z RPA. Cała sprawa jest zabawna i chyba nikt nie traktuje tego na poważnie. Użytkownicy Twittera, zarówno po stronie Kenii jak i RPA wykazali się genialnym poczuciem humoru. Cała ta „wojna” była reakcją na przemówienie Ministra Sportu Fikile Mbabula.

Moim zdaniem, ANC powinno oficjalnie przeprosić obywateli Kenii za gafę, którą strzelił Fikile Mbabula.

W czasie spotkania prasowego minister, moim zdaniem nieumyślnie poniżył olimpijczyków z Kenii.

Mbalula odpowiadał na pytania dziennikarzy, kiedy reporter podniósł wątpliwą kwestię, dlaczego niektóre drużyny narodowe pozostają uparcie białe?

„Nie można przekształcić sportu bez zamierzonych celów”, powiedział Mbalula z przekonaniem bo od dawna walczy z kwestiami rasowymi w reprezentacjach RPA.
Ale w tym samym czasie, Republika Południowej Afryki nie może stać się jak Kenia i wysyłać pływaków na olimpiadę by utopili się w basenie”, powiedział bez zastanowienia. Podobną gafę strzelił Prezydent Jacob Zuma mówiąc o szosach w Malawi.
Komentarz odbił się głośnym echem wśród dziennikarzy i wywołał uśmiech reszty zgromadzonych przywódców ANC. Podniósł się też alarm na Twitterze.

W październiku ubiegłego roku, Zuma popełnił podobny błąd, podczas wywiadu na temat płatnych autostrad w Johannesburgu. Przemawiając na forum ANC w Wits University, Zuma został zapytany o logiką systemu pobierania opłat za przejazd autostradą, który miały być wkrótce wdrożone. „Nie możemy myśleć jak Afrykańczycy w Afryce . To jest Johannesburg, nie droga krajowa w Malawi.”
Wypowiedzi te są dowodem arogancji. Większość obywateli i przywódcy RPA włącznie uważają, że jeśli mieszkają w najbogatszym kraju na kontynencie, mogą bezkarnie poniżać innych.

W całym tym zamieszaniu, najzabawniejsza moim zdaniem była reakcja na Twitterze.
Wywołało to burzę aż 45 tysięcy komentarzy.
Szukajcie na Twitterze #someonetellsouthafrica. Aż 12 tysięcy osób z RPA odpowiedziało.
Przykładowo: „some one tell South Africa, by przestali dawać nam porady i zajęli się swoim krajem”
odpowiedź z RPA to zdjęcie torby foliowej z komentarzem: „czy to ptak, czy to samolot? Nie, to jest kenijska toaleta.”






Sunday 27 April 2014

Czy uratujemy nosorożce?

Kilka miesięcy temu w Hoedespruit, miasteczku położonym przy wjeździe do Parku Krugera spotkałem w supermarkecie działaczy zbierających pieniądze na ochronę nosorożców. Wydało mi się to trochę dziwne? Popieram wysiłki na rzecz walki z kłusownictwem, jednak takie zbieranie pieniędzy wydaje mi się nachalne i w dodatku nie jesteśmy pewni, czy fundusze trafią do właściwych osób. Na wyścigu kolarskim Cape Argus Cycle Tour pewien człowiek jechał nago, by zwrócić uwagę nie jestem pewien czy na siebie czy na konieczność ochrony nosorożców. 
 Coraz częściej w RPA widujemy samochody z czerwonym rogiem. Nawet w USA sportowcy oferują swoje wygrane na walkę o nosorożce. Morał z tego wynika że nosorożec stał się naszym ulubieńcem. Już nie wiem, czy uda nam się ocalić nosorożce? Pomimo tylu lat walki o nie, kłusownicy zabijają coraz więcej nosorożców. Tylko w tym roku zabito ponad 1000 tych zwierząt. Najgorsze jest, że to wszystko zaczęło się raczej nagle. Zaledwie 6 lat temu z rąk kłusowników ginęło około 20 nosorożców rocznie. Wszyscy myśleliśmy że rogi używane są przez lokalnych szamanów (sangomów). Wydawało się żartem, że róg nosorożca może być ceniony w chińskiej medycynie. 

Do tej pory miałem pewne zaufanie do chińskiej medycyny (akupunktura, mieszanki ziołowe), chociaż nigdy tego nie stosowałem. W Parku Krugera rozmawiałem że strażnikami, dowiedziałem się o faktach, o których nie mówi się bo są politycznie niepoprawne. Uważają oni że Park Krugera jest otoczony przez całe mafie dobrze uzbrojonychkłusowników. Jak się nie mylę, w 2002 roku Park Krugera połączono z rezerwatami po stronie Mozambiku. Było o tym bardzo głośno w telewizji, powstał przecież jeden z największych rezerwatów dzikiej przyrody na świecie o nazwie – Great Limpopo Park Transgraniczny. W ten sposób, zwierzęta będą mogły przemieszczać się z, tak jak to robiły od zarania dziejów. Dodam jeszcze że sam Park Krugera był bardzo źle zaplanowany, ma jest długi, ale ma tylko szerokość około 60 km, co było powodem że zwierzęta zabijały się na ogrodzeniach. 

Teren był za wąski i nie pasował do naturalnych terenów zwierząt. W dodatku, rzeki wpływające, są często zanieczyszczone, bo płyną głównie przez tereny nie objęte ochroną.
Ogrodzenie graniczne nie zostało w pełni usunięte, z upływem czasu przestało przypominać płot. Wielu miłośników dzikiej przyrody domagało się odbudowy ogrodzenia, wiele zwierząt, kiedy przejdzie na stronę Mozambiku, nigdy nie wraca. Ginie tam z rąk bezlitosnych bandytów. Nie dość tego, kłusownicy przechodzą z łatwością na naszą stronę. Kiedy zostaną wykryci, nasi uzbrojeni strażnicy mogą ich gonić tylko do granicy, dalej już nie mają wstępu. 

Transgraniczny Park Limpopo
Jak widać na tej mapce, granica Parku Krugera z Parkiem Limpopo jest bardzo długa. Nasi strażnicy mają nie lada wyzwanie, jak bronić się przed atakami kłusowników z Mozambiku.

Mapa, ile nosorożców w jakim kraju?
 
Przygotowałem szybko mapkę przedstawiającą pogłowie nosorożców w krajach Afryki Południowej. Tylko w Zimbabwe i w Mozambiku pogłowie nosorożca spada. O dziwo, w RPA jest stabilnie, pomimo tysiąca sztuk zabitych w tym roku.

Więcej na ten temat napisałem na stronie: polowanie na nosorożce

Monday 31 March 2014

Solitaire, czy to już koniec z szarlotkami?

W poprzednim artykule wspomniałem o tym że Namibia jest na pierwszym miejscu w kategorii „Top Country” w rankingu organizowanym przez magazyn Wanderlust.

Uważam że na tak wielkie wyróżnienie Namibia całkowicie zasłużyła, ze względu na swoje piękno. Jednak, takie zwycięstwo nie jest możliwe bez zaangażowania wielu zwykłych mieszkańców Namibii, którzy sprawili że odwiedzenie Namibii stało się marzeniem wielu turystów. Najważniejsza jest reklama i reputacja, dopiero wtedy turyści usłyszą że taki kraj istnieje i oferuje bardzo wiele. 

Jedną z takich osób był bez wątpienia Moose McGregor od Solitaire, jego prawdziwe nazwisko to Percy Cross. Celowo piszę tutaj od Solitaire, nie z Solitaire, bo Moose nie był zwykłym mieszkańcem tej oazy, był jej sercem i motorem napędowym.
Kiedy pierwszy raz usłyszałem, że w środku pustyni Namib, w oazie liczącej tylko 18 mieszkańców można skosztować najlepszą w Namibii szarlotkę, było to dla mnie co najmniej dziwne. Po pierwsze, jabłonie nie rosną na pustyni, po drugie, kto chciał by jechać tak daleko żeby spróbować szarlotkę? Nic nie mówiono o smacznym biltongu, też robionym w Solitaire. 

 Najważniejszą jednak przyczyną powstania Solitaire była potrzeba stacji benzynowej i miejsce do zatrzymania na noc. Osobowość Moose McGregor zmieniła to miejsce w jeszcze jedną atrakcję turystyczną Namibii, gdzie turyści zatrzymywali się na jedną noc i wyjeżdżali zmienieni. Kiedy dowiedziałem się o jego śmierci w styczniu 2014 roku, zrobiło mi się smutno. Wraz z jego śmiercią, zamknął się pierwszy rozdział w historii Solitaire. Miejmy nadzieję że drugi rozdział będzie tak samo fascynujący. 

Świętej pamięci
Moose McGregor od Solitaire, jego prawdziwe nazwisko to Percy Cross

Monday 17 March 2014

W kwietniowym magazynie Wanderlust ogłoszono wyniki konkursu "Readers Travel Awards". Nie jestem pewien w jaki sposób przebiegało głosowanie. Nie jestem stałym czytelnikiem Wanderlust. Kupiłem tylko ten numer, żeby sprawdzić, jak wypadły atrakcje w RPA.
Wyniki konkursu Readers Travel Awards 2014

Miłym zaskoczeniem była Namibia, która zajęła pierwsze miejsce w kategorii „Top Country”.
W ubiegłym roku Namibia była na 6 miejscu, czyli obserwujemy wielką poprawę.
W czołówce cztery - zróżnicowane geograficznie kraje, udowodniły że nie ważne, na jakim kontynencie kraj się znajduje, byle oferował to co turyści oczekują.
Namibia to kraj pustynny oferujący fantastyczne krajobrazy i dużo dzikich zwierząt.
Jest zarówno ekscytująca i łatwo dostępna. Ważne jest że nawet początkujący turysta może z łatwością poruszać się po całym kraju wypożyczonym samochodem.
Namibia zajęła pierwsze miejsce w kateegorii "Top Country"


W kategorii „Top City” Kapsztad znalazł się na 9 miejscu. Moim zdaniem to trochę słabo, jednak szansa należy się też innym miastom.

Kategoria "Top City", Kapsztad zajął tutaj 9 miejsce.

Ciekawa jest też punktacja w kategorii „Top Airline”
Top Airlines

W kategorii „Top Worldwide Airport” Kapsztad zajął 10 miejsce.
W kategorii "Top Worldwide Airport"  kapsztad znalazł się na 10 miejscu.


Sunday 16 March 2014

Park Narodowy Matobo - zdanie Credo Mutwa

Park Narodowy Matobo odwiedziłem po raz pierwszy kilka lat temu, kiedy Vusamazulu Credo Mutwa powiedział że pod ziemią istnieje wielka grota w której żyją Ilumminati, czyli ludzie planujący globalizację. Credo Mutwa jest autorytetem, ze względu na jego pozycję społeczną.
Nie jest on zwykłym szamanem zwanym w RPA sangomą.jest on Vusamazulu, czyli osobą z najwyższą wiedzą tajemną. W RPA żyje tylko dwóch Vusamazulu. Pomimo że od lat interesję się tym tematem, nie jestem w stanie wyjaśnić dokładnie czym jest Vusamazulu.
W książce „Indaba, My Children” Credo Mutwa napisał że biały człowiek nigdy nie zrozumie kultury czarnego człowieka. Czym dłużej badam kulturę czarnych w RPA, tym mniej wiem.
Credo uważa że kultura białego człowieka jest stosunkowo łatwa do poznania. Wystarczy czytać 20 książek i czasopism z różnych dziedzin i tematów miesięcznie przez 10 lat żeby zrozumieć jak funkcjonuje umysł białego człowieka. Muszą to być najróżniejsze książki jak kryminały, filozoficzne, naukowe, powieści itp. Niewielu białych ludzi kiedykolwiek poniosło trud żeby poznać życie czarnego człowieka. Większość z nich przyjeżdża do wioski, robi setki zdjęć, rozmawia z mieszkańcami, nagrywa ich tańce i śpiewy a potem pisze bzdury w swoich książkach. Wiele książek, napisanych przez białych, powstało dla pieniędzy i powinno skończyć w śmietniku, zdaniem Credo. Zamiast podawać fakty, pisarze koncentrują się na sensacyjnych wiadomościach, żeby zaciekawić czytelników.
Istnieje też bardziej zaawansowana grupa pisarzy-naukowców, którzy ponieśli wiele trudu i nauczyli się lokalnego języka, często nawet lepiej niż rdzenni mieszkańcy. Pomimo tego, nie są w stanie zrozumieć filozofii życia czarnego człowieka. Podstawowym błędem jaki popełniają, jest bezustanne porównywanie do białych.
Tym czasem, kultura czarnego człowieka z Afryki nie jest wcale gorsza od kultury białych. To prawda, nikt tego nie spisał, bo pismo nie było znane. Zamiast tego, powstały „żywe encyklopedie”, czyli osoby zaprzysiężone do zapamiętywania i opowiadania historii, w sposób, jaki zostały im podane, bez ujęcia albo dodania słowa. Te historie, opowiadane przez tysiące lat młodzieży przy ognisku, były rodzajem szkoły, kształtującej wartości czarnego człowieka.
W książce „Indaba, My Children” Credo Mutwa zapisał wiele z tych opowiadań, żeby nie zostały zapomniane. Przy okazji, mogą je poznać biali ludzie, co nie wszystkim się podoba. Credo uważany jest w pewnych kręgach za zdrajcę, bo przekazuje tajemną wiedzę białym.
Wróćmy jednak do tematu, czyli Parku Narodowego Matopo w Zimbabwe. Zdaniem Credo, to nie przypadek, że właśnie tam znajduje się grób Cecila Johna Rhodesa.
To właśnie Cecil Rhodes, był pionierem globalizacji i spoczywa w miejscu, z którego pochodzą ci ludzie. Dokładnie nie wiem, czy odnosi się to też do króla ludu Ndebele - Mzilikazi. Moim zdaniem, Mzilikazi też był jednym z Illuminati, dlatego jego grób też tam jest. Żeby to zrozumieć, musimy zapoznać się lepiej z filozofią Credo. Może wydawać się dziwne, że zajmuję się tutaj sprawami „conspiracy theories” ale przy okazji konfliktu we wschodniej Europie przypomniałem sobie nauki Credo. Uważam go za największy autorytet w tej dziedzinie, z jednego tylko powodu.
Przecież Credo Mutwa wychował się w Afryce Południowej i nie miał dostępu do wiedzy białego człowieka, ukończył uniwersytet dla szamanów i jest najwyższej klasy sangomą. Pomimo tego, jego opinia o globalizacji nie różni się wiele od tego co możemy wyszukać w internecie. Jest to więc potwierdzeniem że wspólna prawda jest blisko. Zdaniem Credo, pod Wzgórzami Matopo (wpisanymi na listę UNESCO), ukryta jest kraina, z której pochodzą ludzie dążący do globalizacji naszej planety. Podobno, jeśli uderzymy dużym młotkiem w skałę, usłyszymy echo.
Następny dowód to fakt, że są tutaj groby tych dwóch słynnych osób, wspomnianych wcześniej.
Cecil Rhodes nazwał to miejsce „View of the World”. Zdaniem Credo, nie jest to przypadek. Podobno, występuje tylko tutaj pewien gatunek jaszczurki, który reaguje na wołanie człowieka.
Pewien przewodni, od lat na emeryturze posiada zdolność nawoływania jaszczurek. Ma zawsze w kieszeni kolbę kukurydzy, siada pod skałą i zaczyna charakterystyczne „hap, hap, hap” w kierunku nagich skał. Nie wiadomo, skąd, zaczynają pojawiać się jaszczurki. Czasami może być nawet 40 albo więcej jaszczurek, chętnych na kukurydzę. Kiedy jednak przewodnik poda kolbę kukurydzy jednemu z obserwujących, jaszczurki znikają. Zdaniem Credo, Illuminati są spokrewnieni z jaszczurkami, dlatego jest to ważny dowód. Trudno mi tutaj udowadniać całej tej teorii. Wymaga to większej wiedzy. Może wiem trochę o podróżach po Afryce Południowej, jednak nie jestem w stanie dobrze wytłumaczyć filozofii Credo Mutwy. Artykuł ten ma na celu zachęcenie Państwa do dalszego zdobywania wiedzy na ten temat. Na szczęście, w internecie znajdziecie wiele informacji. Credo Mutwa, jako jedyny chyba sangoma jest nawet w Wikipedii. 

Grób Cecila Rhodesa na Matobo Hills w Zimbabwe.

Thursday 27 February 2014

Zama Zama, czyli nielegalne złoto w RPA

Ostatnio media całego świata donoszą coraz więcej o nielegalnym wydobyciu złota w RPA, postanowiłem więc dodać coś od siebie. Moim zdaniem zjawisko to możemy śmiało nazwać drugą gorączką złota w RPA, ze względu na rozmiar i rangę. Szacuje się że ponad 10% rocznie wydobywanego złota w RPA pochodzi od nielegalnych górników.
Kopalnie twierdzą że tracą około pół miliona Eur rocznie, moim zdaniem nie jest to strata,tylko zysk dla państwa. W końcu, nawet od tego złota państwo pobiera podatki, a tysiące ludzi ma pracę. W podobny sposób Chiny stały się największym producentem złota na świecie i nikt nie mówił, że państwo czy kopalnie są okradane. Tak naprawdę, w Chinach nie ma nawet kopalni złota, cała produkcja pochodzi od zwykłych poszukiwaczy złota, ciężko pracujących na złotonośnych polach przy górskich rzekach.
W Chinach też operują zorganizowane grupy, nie nazywam tego gangami, bo wydobywanie złota w ten sposób jest jeszcze legalne, chociaż rząd stara się to ukrócić z wielu względów. Głównie chodzi o ochronę naturalnego środowiska i bezpieczeństwo ludzi. Nielegalni górnicy w RPA nazywani są Zama Zama, czyli „spróbuj swojego szczęścia” w języku zulu. Nie jest możliwe policzyć, ilu Zama Zama jest w RPA, szacuje się że grubo ponad 100 tysięcy. Są to najbiedniejsi ludzie, tylko do wykonywania najbardziej niebezpiecznej roboty i w dodatku stosunkowo mało płatnej, jeśli weźmiemy pod uwagę ryzyko, jakiemu są poddani. Cały ten system to dobrze prowadzona firma, którą możemy podzielić na 5 stopni. Niestety Zama Zama jest na samym dole tej hierarchii, pracującą oni tylko dla syndykatu i biorą wypłaty. Jeśli wydarzy się wypadek i poniosą śmierć, na ich miejsce czeka już wielu chętnych. Na następnym szczeblu tej dobrze zorganizowanej machiny przestępczej są ludzie werbujący ochotników. Najczęściej sprowadzają ludzi z krajów sąsiednich, głównie Lesotho, Zimbabwe, Malawi i Mozambik.
Następny poziom to osoby zajmujące się sprzedażą złota. Proszę pamiętać że posiadanie złota, a co za tym idzie sprzedaż jest w RPA nielegalne. Zama Zama nie są w stanie sami coś sprzedać, potrzebują do tego pośredników. Złoto sprzedawane jest firmom mającym licencje na wydobywanie i sprzedaż złota. Na tym etapie rząd RPA pobiera od tego podatki, złoto staje się już legalne. Następny poziom to zapewnienie bezpieczeństwa. Okazuje się że wydobycie złota to nie wszystko. Jest bardzo trudno przetransportować je do bezpiecznego miejsca. Przy wyjściu z kopalni może być zasadzka, jakaś konkurencyjna grupa, zamiast kopać samemu, woli odebrać cały urobek. Dlatego w wyposażeniu są różnego rodzaju karabiny, głównie automatyczne 9mm, kałasznikowy i wiele innych.
Takie złoto jest w RPA bardzo tanie. Wydobywane jest przez nielegalnych górników
Taka bryłka złota sprzedawana jest za około R250 czyli około 70 PLN.
Przykładowo w okolicach kopalni w Carletonville od dawna grasuje banda imigrantów z Lesotho, napadająca wychodzących na powierzchnię nielegalnych górników zwana Rosjanami. Zdarzały się nawet napady na policję. W podziemnych tunelach często zastawiane są pułapki w postaci linki zawiązanej do zawleczki granatu. Do wysadzania skał pod ziemią używa się głównie dynamitu własnej roboty, chociaż trafia się też dynamit kradziony z kopalni. Ostatnim stopniem jest sekcja zaopatrzenia, odpowiedzialna za żywność, uzbrojenie, dynamit, nawet prostytutki. HIV też pewnie jest wielkim zagrożeniem, biorąc pod uwagę, że prostytutki spędzają pod ziemią całe miesiące i służą wszystkim. Kiedy wychodzą na powierzchnię, ich skóra ma szary kolor z braku słońca.
Takie pirackie wydobywanie złota jest chyba najbardziej niebezpiecznym zawodem, jaki można sobie wyobrazić. Tak naprawdę, niewiele słyszymy o Zama Zama, dopóki nie wydarzy się jakiś poważny wypadek. Najgorsze jest że tych wypadków jest coraz więcej, służby ratownicze są wzywane kilka razy częściej do pomocy Zama Zama niż górnikom. Życie ludzkie jest bardzo tanie tutaj, dlatego nie wydawane są pieniądze na BHP. Nie stawia się nawet słupków z drewna eukaliptusowego, nowe korytarze są bez podpór i w każdej chwili mogą runąć, co często robią.
W okolicach Johannesburga istnieją dwa główne gangi, Terrenies i Matlamas zajmujące się nielegalnym wydobyciem złota. Sporadycznie pojawiają się inne grupy, napadające na nielegalnych górników, oznacza to że Zama Zama musi też bronić dzielnie swojego złota ogniem z karabinów automatycznych.