Tuesday 13 July 2010

Gówniana Ekoturystyka

Jest smutne a zarazem interesujące w jaki sposób zarządy parków narodowych radzą sobie z napływem stosunkowo nowego rodzaju odwiedzających jakimi są ekoturyści.
Ekoturysta, w przeciwieństwie do normalnego turysty jest wyczulony na walory przyrodnicze i krajobrazowe, skrajne przypadki wolą raczej być stratowanym przez słonia niż w obronie własnej zabierać na safari sztucer. Wybierają oglądanie nosorożca tarzającego się w błocie niż siedzenie w pięciogwiazdkowym hotelu przy basenie.
Z grupą ekoturystów pojechaliśmy niedawno do Narodowego Parku Pilanesberg, oddalonego trochę ponad dwie godziny jazdy od Johannesburga w kierunku północno-zachodnim.
Jako że też jestem miłośnikiem natury, przyłączyłem się do porannego, pieszego safari prowadzonego przez lokalnego przewodnika o imieniu James. Dla naszego bezpieczeństwa uzbrojony on był w .275 sztucer. Widok broni palnej uspokoił dwie początkujące osoby z naszej grupy na tyle że nie bali się już iść z nami na piechotę.
W Parku Narodowym Pilanesberg spotyka się nosorożce, lwy i słonie, dlatego na poranny spacer może pójść tylko sześć osób w jednej grupie, w dodatku nie mogą oni się oddalać i przez cały czas muszą być za plecami przewodnika. James powiedział nam że w przypadku ataku przez słonia, powinniśmy wspinać się na drzewa. Od tej chwili wszyscy szli tak blisko za nim że za każdym razem kiedy się zatrzymał, wpadali prawie na niego. Kiedy tylko coś powiedział albo wskazał na pobliskie krzaki, gotowi byli wspinać się na kolczaste drzewa.
Dało mi to dużo do myślenia, wreszcie zrozumiałem że turyści płacą ogromne sumy pieniędzy i zwiedzają afrykańskie parki w komfortowym pojeździe 4X4 i odhaczają listę zwierząt jakie zaplanowali zobaczyć. Na większości pieszych safari stoją w kółku i oglądają odchody zwierząt. Pamiętam podczas jednej z takich przechadzek natknęliśmy na ogromną kupę. Przewodnik powiedział że jest tylko jedna metoda rozpoznania czy pozostawił ją słoń czy nosorożec? Należy ją dotknąć językiem i sprawdzić czy jest słona. Jeśli zawiera sól, oznacza to że to zostawił słoń. No i wyobraźcie sobie, ci naiwni ekoturyści dotykali to językiem.
Pomyślcie teraz jak łatwo dla parków w Afryce jest zamienić ekoturystykę w dochodowy biznes?
Wystarczy tylko zebrać wiele różnych rodzajów odchodów zwierząt i zagraniczni turyści zapłacą duże sumy żeby przyjechać i oglądać je, będą też mogli polizać jeśli ich to ucieszy.
James podniósł kawałek gówna w kształcie żołędzi, „żyrafa”, powiedział cicho. Każdy chciał jeden taki kawałek na pamiątkę. Następnie natknęliśmy się na sporo błyszczących, czarnych kulek wielkości oliwek. „Impala”, powiedział, i każdy z przejęciem je podziwiał.
Po jakimś czasie James kazał nam się zatrzymać i obejrzeć znalezisko. Staliśmy przed ogromną kupą pozostawioną przez nosorożca.. Bez zapachu i sucha, była bardzo miękka i delikatna. Jedna z turystek przejechała po powierzchni palcem wydając przy tym odgłos uznania. James powiedział że biały nosorożec załatwia się zawsze w jednym miejscu, pozostawiając ogromne kupy. Obok była mniejsza kupa, składająca się z krótkiej trawy, wyglądała jakby ktoś sprzątał w ogródku i wywrócił tutaj całą taczkę chwastów. „To jest kupa pozostawiona przez czarnego nosorożca”, powiedział ekspert James. „Mają one bardzo słaby układ trawienny, dlatego dokładnie widoczne są małe gałązki i krótka trawa”. Dodał że czarny nosorożec zwykle kopie swoje odchody tylnymi nogami, zanim jeszcze to wszystko doleci do ziemi. Czasami przykrywa swoją kupą odchody białego nosorożca, tylko po to żeby oszukać ekoturystów. Musi to też dużo namieszać żukom gnojowym, jako że jeden gatunek specjalizuje się w odchodach czarnego nosorożca, drugi w białego.
Obok znalazł skorpiona. Wyjął z jego tylnej części żądło i zaprosił nas do jedzenia.
Oczywiście nikt tego nie chciał jeść, dlatego zjadł sam.
Ekoturyści uwielbiają tego rodzaju wycieczki. Następną atrakcją była przeogromna kupa słonia. James przełamał ją na pół i dotknął palcem. „Jeszcze ciepła, oznacza że świeża. Mam nadzieję że nie ma tutaj słonic z młodymi”. Powiedział to w ten sposób żeby wszystkich przestraszyć. Dodał że w okolicy było stado liczące około 30 słonic z bardzo młodymi dziećmi. Jak tylko to powiedział, ujrzeliśmy wspomniane stado, dlatego usiedliśmy na kamieniach i czekaliśmy żeby się oddaliło. Obserwowaliśmy parę żuków gnojowych toczących kulki. James wyjaśnił nam w jaki sposób gnojaki składają jaja w kulkach wielkości piłki tenisowej, przez co całe swoje dzieciństwo spędzają wiecie już w czym. Następnie wróciliśmy do obozu, ekoturystyści byli dumni że mieli okazję aktywnego i dogłębnego zwiedzania obszarów o wybitnych walorach przyrodniczych.

No comments:

Post a Comment