Saturday, 3 November 2012

Wspomnienia z Tanzanii

wróciłam z, w sumie 20dniowej, wyprawy trekkingowej w Tanzanii. Kolejne marzenie zrealizowane. 2.10, o godzinie 7-25 w wieku 42 lat(cytat z certifikatu) zdobyłam Kilimandżaro. Potem było jezioro Chala, na pograniczu z Kenią, potem safari w Tarangire, Ngorongoro i Serengeti NP, potem coś jak się okazało najptrudniejszego..zdobycie kolejnego wulkanu, wciąż aktywnego czyli Ol Doinyo Lengai, to święta góra Masajów, tam ich Bóg do niech mówi, było ciężko, ale dałam radę.Jezioro Natron z milionami flamingów, niestety w burzy piaskowej mnie zastało...ja je zastałam... Na lotnisku poznałam 18 osób, z którymi dzieliłam namioty i trudy aż po Zanzibar, bo na deser było tam 5 dni wypoczynku. Znalazłam, odwiedziłam tam dom Polki Doroty Katende. Jakiż to inny świat, ta Afryka...hakuna matata mnie wykańczała, pole pole(wolniej) też;-) Bardzo tęskniłam za domem, chyba się wyleczyłam z samotnych wyjazdów.chociaż grupie nie moge nic zarzucić, było 3ch lekarzy, więc podzwiązek zawodowy się utworzył. Życie bez wody, bez łazienki jest na krótką metę do wytrzymania, ale pył wulkaniczny wszędzie sie wciskający, wciąż brudne ręce psychicznie działał..nie powiem... KLMem leciałam z Amsterdamu, w Arushy jedna osoba nie miała plecaka, nie ja... po 1,5dnia się znalazł, ale bez śpiewora. "To jest Afryka"...powtarzaliśmy nagminnie. Na wyjazd zdecydowałam sie kiedy koleżanki, które miały ze mną lecieć "niżej" zn nad Wodospady Wiktorii wykruszyły się , albo zajęły remontami domów. Zrezygnowałm z remontu mojej kuchni, wzięłam pozyczkę i wlazłam na najbardziej suchy szczyt, zobaczyłam wolno stojące zwierzątka...i wyspę , nad którą leciałam dwa lata temu. Teraz już codzienność, błogi stan, jakże mi miły.

1 comment:

  1. Gratuluję wspaniałej przygody w Tanzanii i życzę kolejnych równie fascynujących wypraw ;)

    ReplyDelete